Premium

Chłopców dusił ręcznikami, nie wiedział, że niektórzy przeżyli. Akcja o kryptonimie "Zemsta"

Zdjęcie: ze zbiorów Michał Larka

Na rodziców chłopców w całej Polsce padł blady strach. Seryjny zabójca jeździł po kraju, podstępem wchodził do mieszkań i dusił. Jego - zawsze młode - ofiary znajdywano z zawiązanym wokół szyi mokrym ręcznikiem.

Mężczyzna wszedł na klatkę schodową i stanął przed drzwiami swojego mieszkania na osiedlu Piastowskim na poznańskich Ratajach. Otworzył drzwi, powiesił w przedpokoju płaszcz i ruszył do kuchni. Była godzina 14.45. Za kwadrans powinna wrócić jego żona. Głodna, tak jak on. Zaczął obierać ziemniaki. Kobieta weszła do mieszkania chwilę po piętnastej. W pierwszych słowach zapytała o syna. Mężczyzna odparł, że go nie widział i chyba jeszcze nie wrócił ze szkoły.

Zajrzała do pokoju syna. Leżał w łóżku przykryty kołdrą. Nie odezwał się ani słowem, nie drgnął nawet. Gdy odchyliła kołdrę, oniemiała. Wokół szyi Krzysia owinięty był ręcznik.

"Mamy do czynienia z seryjnym zabójcą"

Ruszyło policyjne dochodzenie. Grupą operacyjno-śledczą kierował Jerzy Jakubowski, późniejszy szef poznańskiego CBŚ. - Było to najbardziej emocjonalne śledztwo, w którym brałem udział - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl. Syn Jakubowskiego był wtedy w podobnym wieku co 12-letni Krzyś.

Szybko ustalono, że zamordowany chłopiec wyszedł z domu około godziny 7.45, kwadrans przed zajęciami w szkole. W domu nikogo już nie było - jego rodzice wyszli do pracy o siódmej.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam