Premium

Boże dzieci. Segregacja rządowa

Zuza jest królewną tego domu. Wszyscy są jej mamami, ciociami, siostrami. 174 dorosłych z niepełnosprawnością intelektualną i ona jedna lat sześć, prawdopodobnie zupełnie zdrowa. Rodziny ustawiałyby się w kolejce, żeby wziąć ją do siebie. Ale system nie widzi dzieci z takich domów. Zuza z Łodzi zniknęła.

„Organizatorzy rodzinnej pieczy zastępczej, m.in. instytucja w której pracuję, prowadzą cały czas aktualną rekrutację kandydatów na rodziny zastępcze. Marzy nam się rodzina, która przyjęłaby dziecko z dużą niepełnosprawnością, np. spowodowaną wadami genetycznymi. Zapraszamy, zwłaszcza obrońców życia poczętego, ludzi prawych i żyjących zgodnie z przykazaniami, mających dodatkowe motywacje do pomocy takim dzieciom niż marne 1500 zł na ich utrzymanie, do zapisów na kurs.

Mogę też polecić miejsce, placówkę, gdzie można odbyć wolontariat, tym którzy chcą zobaczyć jaki jest poziom instytucjonalnej opieki nad dzieckiem poważnie chorym i czy da się tam zaspokoić potrzeby takich maluszków”.

To apel w mediach społecznościowych Izabeli Krasiejko ze Stowarzyszenia na rzecz pomocy dziecku i rodzinie w Częstochowie, profesorki Uniwersytetu im. Jana Długosza w tym mieście. – Wsadziłam kij w mrowisko. Jest teraz dyskusja wokół ochrony płodu z wadami letalnymi od pierwszych tygodni życia. Ja pytam, co potem – wyjaśnia Krasiejko.

Jej post miał 242 udostępnienia. Nikt się nie zgłosił ani jako kandydat na rodzinę zastępczą, ani do wolontariatu w placówce, do której zapraszała.

- Moje studentki były tam na wolontariacie kilka lat temu – opowiada. - Jest tam 25 miejsc dla maluchów z wielowadziem, uszkodzeniami neurologicznymi, wadami serca, wrodzonymi wadami genetycznymi. Dzieci leżały w łóżkach i nie wolno ich było brać na ręce, bo się przyzwyczają i potem będą płakać. Nie były karmione i przewijane na żądanie - zgodnie z sygnalizowanymi potrzebami, a w określonym czasie. Czy opiekunki są bezduszne? Czy mają za mało rąk do pracy? Prawda leży pośrodku. Człowiek idzie tam pracować z misją i w końcu się wypala, bo ma dość walki z systemem.

Nie był to dom dziecka. Dzieci z orzeczeniem o niepełnosprawności umieszczane są w miejscach, za które państwo płaci więcej niż w pieczy zastępczej i w których nie ma szans na nową rodzinę.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam