"Dziewięć lat. Jeden raz. Wujek. Gdy zmarł, tańczyłem na jego grobie". "Całe dzieciństwo stracone przez jednego człowieka. Mojego ojca". "Trzydzieści lat później wciąż walczę, by się odbudować". Ja też. Ja też. I ja…
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chcesz uzyskać poradę lub wsparcie, TUTAJ znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc.
Od kilku dni media społecznościowe zasypują podobne wpisy. Każdy z nich oznaczony hasztagiem #MeTooIncest, czyli: ja też doświadczyłam/doświadczyłem kazirodztwa. W ciągu zaledwie doby użyty został aż 250 tysięcy razy. A to jedynie – jak mówią aktywiści - przysłowiowa kropla w morzu, bo pokrzywdzonych jest znacznie więcej, a ich głos brzmi dzisiaj głośniej niż kiedykolwiek wcześniej.
Według wyliczeń Face à l'inceste - francuskiego stowarzyszenia od 20 lat wspierającego ofiary kazirodztwa - tylko we Francji obecnie żyje 6,7 miliona osób, które padły ofiarą tego przestępstwa. A doświadczenie wykorzystania seksualnego przez dorosłych ma za sobą średnio troje dzieci w każdej klasie szkoły podstawowej.
- Chcemy, by kazirodztwo zaczęło być traktowane jak kwestia zdrowia publicznego. Tak samo jak AIDS, rak czy uzależnienie od nikotyny. Bo tak samo zatruwa nasze społeczeństwo - mówią działacze z Face à l'inceste.
Współzałożycielka tego stowarzyszenia Randal Do podzieliła się z nami swoją historią:
- Moi rodzice byli rozwiedzeni, ale tata zachował prawo do widywania się ze mną i z moją starszą siostrą. Mimo że miewał problemy z prawem, a nawet siedział w więzieniu. Jak byłyśmy małe, większość czasu spędzałyśmy w domu u babci. Tak też było w tamten pamiętny weekend. Odwiedził nas tata, przyjechali kuzyni. Bawiliśmy się jak szaleni, więc wieczorem padliśmy ze zmęczenia. Babcia przygotowała dla nas prowizoryczne posłanie na podłodze naszego pokoju. Ja spałam najbliżej drzwi.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam