Wracał w nocy z pracy do akademika. Gdy zobaczył, że portiera nie ma w dyżurce zainteresował się jego nieobecnością. Okazało się, że mężczyzna miał wylew. Dzięki Adrianowi, jest szansa, że portier jeszcze wróci do zdrowia.
Cała historia wydarzyła się trzy tygodnie temu, 30 października. Była godzina czwarta nad ranem. Adrian Kujszczyk, student piątego roku geoinformacji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, wracał wtedy po pracy do akademika "Jagienka" przy ul. Piątkowskiej.
Uratował życie i poszedł do pokoju
- Zawsze zostawiam w portierni klucz. Kiedy przyszedłem nie było portiera, a nie chciałem sam zabierać klucza. Czekałem 15 minut, ale on nie przychodził. Wtedy zobaczyłem, że są drzwi uchylone od łazienki i światło się w niej pali. Podszedłem do nich i zapukałem. Nikt się jednak nie odezwał. Wszedłem więc do środka i wtedy zauważyłem pana portiera. Leżał nieprzytomny, ale na szczęście oddychał. Natychmiast wezwałem pomoc - opowiada Kujszczyk.
Student starał się pomóc pracownikowi domu studenckiego jeszcze przed przyjazdem karetki. Udzielał mu pierwszej pomocy, a potem czekał aż karetka odjedzie, po czym udał się do pokoju. O całej sprawie dowiedziała się kierownik akademika. Trudno było jednak ustalić kim jest człowiek, który uratował życie portierowi.
Doceniony przez rektora
- Musieliśmy wręcz go szukać. Zniknął, gdy karetka zabrała portiera - mówi prof. Pilarczyk. Udało się go odnaleźć dzięki nagraniom z monitoringu. W środę otrzymał pamiątkową statuetkę i podziękowania od rektora UAM prof. Bronisława Marciniaka.
- Zareagował tak jak powinien. Paru innych przeszłoby koło portierni nie widząc portiera. Pan Adrian zainteresował się, dzięki czemu jest jeszcze nadzieja, że pan Jacek wróci do zdrowia. Cieszymy się, że takie osoby jak on są naszymi studentami - mówi prof. Zbigniew Pilarczyk, prorektor ds. studenckich UAM.
Dom studencki "Jagienka" znajduje się przy ul. Piątkowskiej:
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) | MOs810