Urzędnicy przekazali pierwszej rodzinie z zawalonej w wyniku wybuchu kamienicy klucze do nowych mieszkań. Tymczasem budynek, w którym mieszkali, do 4 marca musi zostać wyburzony – wynika z ekspertyzy, która trafiła w poniedziałek do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego.
Do eksplozji w kamienicy przy ul. 28 Czerwca w Poznaniu doszło 4 marca. Budynek częściowo zawalił się, najprawdopodobniej wskutek wybuchu gazu. W ruinach znaleziono ciała pięciu osób, 21 zostało rannych. W budynku było 18 mieszkań, całkowicie zniszczone zostały cztery lokale.
W ubiegły czwartek ruszyły prace rozbiórkowe w tej części budynku, która uległa katastrofie - trzeba było usunąć elementy grożące zawaleniem.
- Nie chcemy czekać na katastrofę. Chcemy wyeliminować zagrożenie dla gapiów, jakichś osób, które po sąsiedzku prowadzą działalność. Tam cały czas ktoś się krzątał - mówił Paweł Łukaszewski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Cały budynek stanowi zagrożenie
Część kamienicy, w której doszło do wybuchu, została już rozebrana. Los drugiej części kamienicy zależny był od wyników ekspertyzy stanu stanu technicznego całego budynku. W poniedziałek ta trafiła do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Potwierdziły się jego przypuszczenia - rozbiórki wymaga cały obiekt.
- Pozostała część budynku zagraża bezpieczeństwu zdrowia i życia ludzi oraz stwarza zagrożenie dla pobliskich zabudowań. Dlatego, jak wynika z opinii, budynek trzeba pilnie rozebrać – powiedział inspektor.
Już w czwartek podkreślał, że konstrukcja tego budynku jest niestabilna. - Rozwarstwione są ściany zewnętrzne, odspojone są od innych elementów: od stropu, ścian wewnętrznych. Są wybrzuszenia ściany od strony ulicy 28 Czerwca - wymieniał Łukaszewski.
Na razie nie wiadomo, kiedy budynek zostanie rozebrany. Obowiązek przeprowadzenia prac będzie nałożony na zarząd wspólnoty mieszkaniowej.
Mieszkania dla pierwszych rodzin
Rodziny, które mieszkały w kamienicy od czasu katastrofy budowlanej, przebywają w hotelu przy ul. Łozowej. W sumie zakwaterowano tam ponad 30 poszkodowanych osób.
W poniedziałek wiceprezydent Poznania Jędrzej Solarski wręczył klucze do mieszkania na poznańskiej Wildzie trzyosobowej rodzinie, która na początku marca straciła dach nad głową. Dwupokojowe mieszkanie o powierzchni około 50 metrów kwadratowych z aneksem kuchennym i łazienką pochodzi z zasobu komunalnego miasta. Lokal zostanie umeblowany i wyposażony m.in. dzięki pomocy sponsorów.
- Dotąd mieszkaliśmy w hotelu, mieliśmy zapewnioną opiekę, wyżywienie - nie było nam tam źle, ale zależało nam na własnym kącie. Na razie mieszkanie jest puste, ale wiemy, że cześć sprzętów i mebli dostaniemy. Lokal jest śliczny, podoba się nam. Pewnie spędzimy tu już święta - powiedzieli dziennikarzom Elżbieta i Wiesław Krawców.
W poniedziałek klucze do nowego mieszkania otrzymała także poszkodowana w katastrofie kobieta. Zamieszka w kawalerce na Jeżycach. Ten lokal także pochodzi z zasobu komunalnego miasta.
Miasto jest w stałym kontakcie z poszkodowanymi. W następnych tygodniach wskaże im kolejne trzy lokale z zasobu TBS. W piątek ma się zebrać komisja, która decyduje o najmie lokali socjalnych i mieszkalnych - część poszkodowanych złożyła wnioski, aby takie otrzymać.
- Każda rodzina jest traktowana indywidualnie. W zależności od ich potrzeb i sytuacji majątkowej będą im proponowane różne rozwiązania. Na pewno żadna z poszkodowanych osób nie zostanie bez pomocy i wsparcia. Mamy nadzieję, że przynajmniej większość rodzin Wielkanoc będzie mogła spędzić w nowym lokalu lub będzie znała swój nowy adres. Lokale będą za sprawą sponsorów wyposażone w meble, sprzęt AGD - we wszystko to, co jest potrzebne do normalnego funkcjonowania – zapewnił Solarski.
Kamienica, w której doszło do wybuchu, jest własnością prywatną. Zarządza nią ośmiu współwłaścicieli i – jak podkreślają przedstawiciele samorządu - to na nich spoczywa obowiązek zapewnienia nowych mieszkań dotychczasowym lokatorom. Władze miasta postanowiły jednak nie czekać, aż właściciele przekażą poszkodowanym lokale zastępcze.
Co się stało w kamienicy?
Do wybuchu w kamienicy przy ul. 28 Czerwca doszło 4 marca. Zginęło 5 osób, a 21 zostało rannych. Okoliczności eksplozji bada Prokuratura Okręgowa. Śledztwo jest prowadzone w sprawie "zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mającego postać zawalenia się budowli, którego następstwem jest śmierć co najmniej pięciu osób".
Media donosiły, że jedna z mieszkanek, Beata J., miała zostać zamordowana przez swego męża Tomasza J., a do zawalenia się kamienicy miało dojść po tym, jak mężczyzna próbował popełnić samobójstwo i odkręcił kurki z gazem. Inna wersja zakładała, że wcale nie chciał się zabić. Zamierzał zatrzeć ślady i uciec, ale w ostatniej części plan się nie powiódł.
Śledczy biorą pod uwagę każdą ewentualność. Śledztwo trwa.
Małżeński konflikt?
Tomasz J. jeszcze w zeszłym roku mieszkał w tej kamienicy. Od roku pracował w Anglii. Ofiarą ma być jego żona. Kobieta w tej samej kamienicy na parterze miała salon kosmetyczny. Para ma kilkunastoletniego syna. Beata J. podczas ostatnich świąt Bożego Narodzenia miała zażądać rozwodu. Niedługo potem, 1 stycznia, Tomasz J. miał wypadek, w którym bardzo poważnie ucierpiał nastoletni syn pary. Chłopiec wciąż poddawany jest operacjom. Trwa jego rehabilitacja.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku.
J. zerwała kontakt z mężem. Nie wiadomo więc, jak to się stało, że był w jej mieszkaniu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań