Idealnie zachowany "Kurjer Poznański" i "Orędownik Wrzesiński" z 1934 roku. A do tego dwa listy. Takie skarby kryła kapsuła czasu na wieży kościoła farnego we Wrześni (woj. wielkopolskie). Podczas remontu świątyni udało się do niej zajrzeć.
"Działo się w październiku roku Pańskiego 1934, kiedy na stolicy Piotrowej zasiadał Papież Pius XI ongiś jako Achilles Ratti nuncjusz w Polsce, na czele Państwa Polskiego stał prezydent prof. Ignacy Mościcki, stolicę prymasową dzierżył Ks. Dr. August Hlond" - tymi słowami zaczyna się list, który w 1934 r. napisał proboszcz z Wrześni.
Odręcznie napisana wiadomość trafiła wówczas do kapsuły czasu, którą umieszczono w kuli na wieży kościoła farnego we Wrześni. Proboszcz zatytułował swój list "Potomnym pokoleniom ku wiadomości".
Teraz zapisany czarnym atramentem rulon ujrzał światło dzienne. I nie tylko on. A to za sprawą remontu kościelnej wieży.
- Wiedzieliśmy, że w kuli znajduje się kapsuła czasu. Zawiera ona dwa świetnie zachowane dokumenty. Pierwszy to pismo po łacinie z 1797 r. Zawiera ono informacje o remoncie wieży. Z kolei drugi dokument to list proboszcza z 1934 r. - opowiada Sebastian Mazurkiewicz, dyrektor Muzeum Regionalnego we Wrześni.
"Były to czasy bardzo ciężkie i trudne"
Co potomnym chciał przekazać proboszcz? Przede wszystkim pisał o kryzysie i bezrobociu, które w 1934 r. było prawdziwą plagą.
Po strasznej wojnie światowej - w szesnastym roku istnienia wolnej, zjednoczonej, zmartwychwstałej Polski - w roku, w którym cały świat katolicki obchodził uroczyście 1900 rocznicę Odkupienia świata (...). Były to czasy bardzo ciężkie i trudne, w których ogólny na całym świecie panował kryzys finansowy i bezrobocie, w samej Polsce zarejestrowanych było we wrześniu 1934 r. przeszło 1/4 miliona bezrobotnych. Bezrobocie bardzo ujemnie wpływało na życie moralne ludzi, wobec czego dużo w tym czasie notowano zbrodni, występków. W tych ciężkich czasach przystąpiono dzięki wielkiej ofiarności patrona kościoła i parafian do odnowienia wieży i kościoła - pisał duchowny.
Proboszcz wspomniał też o remoncie kościoła. Z jego relacji wynika, że na początku XX w. wieża była już tak zniszczona, że cegły wypadały z murów. Wymienił też z imienia i z nazwiska robotników, którzy prowadzili prace murarskie i ciesielskie.
Jeżeli kiedyś ręka ludzka dziwnym trafem wiedziona sięgnie po ten dokument, wspomniawszy na czasy co minęły, niech duch ludzki poduma nad tymi, co wieżę odnowili i dokument ten podpisali" - tak ksiądz zakończył swój list.
List, dokument i gazety
To nie jedyne rzeczy, które zdjęto z wieży kościoła farnego. Wewnątrz kapsuły znalazły się m.in. gazety z maja z 1934 roku oraz kilka groszy.
Czym żyły wtedy media?
"Kurjer Poznański" rozpisywał się o kradzieży "na kopertę" na kwotę 40 zł. W kronice policyjnej znalazło się też miejsce dla Henryka T., który "nie umiał wytłumaczyć, skąd posiada leżak ogrodowy i powędrował do aresztu".
Na łamach gazety zachęcano też poznaniaków do kupna aparatu fotograficznego. "Trudno wyobrazić sobie bez niego Zielone Świątki" - brzmiała reklama.
W kapsule znalazł się też 119 nr "Orędownika Wrzesieńskiego". A w nim najświeższe doniesienia o "energicznym dochodzeniu władz policyjnych w sprawie wypadku w Gałęzewku". Na pierwszej opisano postęp prac przy remoncie fary.
Co dalej?
Nie wiadomo jeszcze, co stanie się z kapsułą czasu. Czy wróci na wieżę? A może będzie można ją oglądać w muzeum.
- Jeszcze tego nie ustaliliśmy. Za to już przygotowujemy materiały, które my chcielibyśmy przekazać potomnym - dodaje Mazurkiewicz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: FB- Muzeum Regionalne we Wrześni