Pokazał światu Józefa Cyrankiewicza zachwycającego się jaguarem. Wskazał, gdzie w Poznaniu stał pomnik Mao-Tse-Tunga. Dzięki niemu brat odnalazł siostrę, a on sam odkrył, że mężczyzna podający się za dziennikarza z NRD wcale nim nie jest. Można byłoby go posądzić o zbieractwo natrętne, bo gdy tylko widział coś związanego z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi, od razu chciał to mieć.
Cztery niewielkie pokoje, a w nich tysiące odbitek, klisz, taśm filmowych, plakatów, broszur i książek. Poukładane w stosach, segregatorach, pochowane w szafkach, poustawiane na półkach i pochowane w kartonach. Te ostatnie oznaczone napisem "do sprawdzenia" - z roku na rok było ich coraz mniej. Do tego skanery, komputery i dyski ze zdigitalizowanymi zbiorami.
Tak wygląda archiwum MTP, czyli Międzynarodowych Targów Poznańskich. Ale tak naprawdę ten skrót należałoby rozwijać inaczej - Archiwum Mikszo Tomasza, Poznań. Bez tego człowieka tysiące poznaniaków nie mogłyby się zachwycać zdjęciami starego Poznania i tego czym kiedyś zachwycały się tłumy na Międzynarodowych Targach Poznańskich.
Teraz tego zabraknie. Bo jego już nie ma. Tomasz Mikszo zmarł w środę.
Fundator podróży do przeszłości
O Tomaszu Mikszo świat dowiedział się siedem lat temu. Wtedy założył profil Zwiedzamy MTP na Facebooku.
- Targi w 2012 roku zaczęły się otwierać na poznaniaków i wówczas zaczęliśmy organizować wycieczki po naszych terenach. Profil miał służyć przekazywaniu informacji o kolejnych wycieczkach. Podawanie terminów wycieczek było tylko początkiem. Ponieważ dostałem zgodę na wykorzystywanie materiałów z archiwum MTP, grzechem byłoby nie pokazać ich poznaniakom. Są więc i zdjęcia i materiały wideo prezentujące targi oraz miasto na przestrzeni wielu lat - mówił Mikszo w rozmowie z portalem epoznan.pl.
Najpierw wypuścił w świat film pokazujący pierwsze powojenne Targi z 1946 r. Potem dziesiątki innych nagrań i tysiące zdjęć.
Jak to, na którym - chyba najczęstszy gość Targów w historii - Józef Cyrankiewicz, pięciokrotny premier Polski w okresie PRL, zachwyca się jaguarem.
Albo te z 1955 r., gdy po raz pierwszy na Targach pojawili się Chińczycy, którzy pawilon numer 10 przemienili w chiński budynek i postawili pomnik Mao Tse-Tunga.
Detektyw historii
Wiele zdjęć kryło zagadki, które pomagali mu rozwiązać internauci. To oni też przekazywali do archiwum swoje rodzinne pamiątki związane z Targami, dzięki czemu zbiory archiwum rosły w górę i pęczniały na boki. Trafiały się prawdziwe perełki - jak rodzinny album z Powszechnej Wystawy Krajowej. Czy katalog pawilonu USA z 1962 roku, w którym do poznaniaków zwracał się sam prezydent J. F. Kennedy.
Był świadkiem, a nawet niejako kreatorem niebywałych historii - jak ta, gdy na kadrze kroniki targowej z 1956 roku mężczyzna rozpoznał swoją siostrę. Na filmie w stroju bamberki (gdy 300 lat temu Poznań nawiedziła epidemia cholery, miasto zasiedlili przybysze z Bambergu; bamberka stałą się jednym z symboli Poznania) podawała nożyczki premierowi Cyrankiewiczowi, by ten otworzył Targi.
Wyjaśniał i korygował targowe legendy. Że na przykład wbrew powtarzanym plotkom nigdy nie otrzymał pensji w dolarach, nad czym do końca ubolewał. Bo pracę na Międzynarodowych Targach poznańskich zaczynał jeszcze w PRL-u. W 1985 r. został "rzeczoznawcą do spraw zaopatrzenia". Jak sam mówił, pod tą górnolotną nazwą krył się po prostu zaopatrzeniowiec. Potem był kierownikiem magazynu, targowego rejonu i parkingu. Pełnił także przez wiele lat funkcję członka Rady Nadzorczej MTP i przewodniczącego związków zawodowych.
Przez te 34 lata poznał setki pracowników, wyciągał od nich wspomnienia i anegdoty. I opowiadał je innym.
Taką na przykład o Józefie Cyrankiewiczu zwiedzającym pawilon nr 15. Najwyższy na Targach budynek miał siedem kondygnacji, jednak zbudowany był tak, że co pół piętra zaczynała się nowa – naprzemiennie raz w lewą raz w prawą stronę. W efekcie w budynku mieściło się aż 11 pięter.
– Cyrankiewicz wjeżdżał windą i zaczynał zwiedzanie pawilonu od tarasu widokowego na samej górze. Stamtąd schodził na kolejne piętra. Gdzie wszedł, tam częstowano go alkoholem. Tu winko, tam wódka, gdzie indziej szampanskoje igristoje. Nigdzie nie odmówił. Ale pion trzymał do końca wizyty! – opowiadał ze śmiechem.
Przypominał też o najważniejszych rocznicach w Polsce, Poznaniu i tych najważniejszych - targowych. Choćby o Poznańskim Czerwcu 1956 r., gdy tłum protestujących robotników przeszedł przez tereny targowe.
Czy o Powszechnej Wystawie Krajowej z 1929 r., największej wystawie, jaką kiedykolwiek zorganizowano w Polsce, pokazującej dorobek pierwszej dekady kraju, który po 123 latach wrócił na mapy.
Dzięki niemu dowiedzieliśmy się, że w pawilonie radzieckim prezentowano repliki sputników, w tym tego, którym wystrzelono w kosmos psa Łajkę, a w odpowiedzi Amerykanie przywieźli skafander kosmonauty i kamień z księżyca.
Że to w Poznaniu miała miejsce premiera Syreny. Kultowe auto pokazywano już w 1955 r, dwa lata przed rozpoczęciem seryjnej produkcji. Model był bogato zdobiony, miał dach z dermy, a drzwi otwierały się w drugą stronę.
- To tak zwane "kurołapy". Chodziło o to, żeby jak rolnik jedzie przez wieś, mógł łapać kury - śmiał się wtedy Mikszo.
Że w 1957 r. na targach pito pierwszy raz w Polsce Coca-Colę, którą przywieźli Amerykanie.
To on też odkrył, że mężczyzna, który w kronice targowej przedstawiany jest jako dziennikarz z NRD wcale nim nie jest. Gra go aktor, a konkretniej Mieczysław Pawlikowski, który kilka lat później stał się sławny po tym jak zagrał Zagłobę w "Panu Wołodyjowskim".
Szajbus
Tomasz Mikszo nie tylko "wykopywał spod ziemi" zdjęcia i filmy, ale miał też olbrzymi talent do opowiadania o nich. I robił to z wielkim poczuciem humoru.
Gdy przy okazji targów mody rozmawiano z nim o pokazach sprzed lat odpowiadał: - Przed laty albo modelki były ładniejsze albo miałem lepszy wzrok.
Gdy prezentował plakaty propagandowe z lat 50., zwracał uwagę na plakat opatrzonym hasłem "Chłopi polscy - zwiedzając kołchozy Ukrainy - na własne oczy przekonali się o wyższości socjalistycznej gospodarki". Po czym złośliwie komentował: - Szkoda, że nie spotkali jeszcze Chruszczowa, który nie powiedział im jak sadzić kukurydzę.
A gdy publikował zdjęcie dygnitarzy na czele z premierem Cyrankiewiczem popijających wódkę, podpisywał je jako "miłośnicy wody życia z dębowych beczek".
Humor nie opuścił go nawet, gdy dowiedział się o chorobie. Lekarze dawali mu pół roku. Przeżył 2,5 roku. Nie rzucił palenia - jak mówił, by "rak nie miał z nim łatwego życia". I straszył swojego asystenta, że jak zdjęcia nie będą odpowiednio zeskanowane, to... po śmierci będzie go straszył. - Będę tu przylatywał i robił ci "łuu" - mówił przy mnie.
Pytany przed rokiem przez Głos Wielkopolski czy MTP to miejsce dla pracoholików. Odpowiedział: - Dla szajbusów.
W tym samym wywiadzie wspominał wielkich ludzi MTP. - Targi mają wspaniałą rzecz - szczęście do ludzi, począwszy od Edwarda Mazurkiewicza, prawej ręki Cegielskiego (Hipolit Cegielski - poznański przemysłowiec i działacz - przyp. red.) , który myśląc o Targach nie rozpatrywał ich wyłącznie w kategorii biznesu, tylko by włączyć w to wszystko miasto. Kiedy popatrzymy na lata 20. XX wieku, kiedy to wszystko się zaczynało w biednym Poznaniu, zobaczymy też Drwęskiego (Jarogniewa), Ratajskiego (Cyryla - obaj to byli prezydenci Poznania w dwudziestoleciu międzywojennym - przyp. red.). A po wojnie nastąpił czas Askanasa (Stefana), Węgrzyka (Zygmunta), Byrta (Andrzeja), Trawy (Przemysława - wszyscy to byli dyrektorzy lub prezesi MTP - przyp. red.), co świadczy, że jako MTP mieliśmy i mamy szczęście do ludzi - mówił przed rokiem Głosowi Wielkopolskiemu.
Targi miały też szczęście do Tomasza Mikszo. Archiwista MTP zmarł w wieku 62 lat. Osierocił czworo dzieci - dwie córki i dwa fanpage "Zwiedzamy MTP" i "Powszechna Wystawa Krajowa Poznań 1929".
Zdążył spełnić marzenie - napisać książkę. "Pewuka. Cud nad Wartą" w czerwcu pojawi się w księgarniach.
Autor: Filip Czekała/i / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum Tomasza Mikszo