Nie chciała pożyczyć mu auta, więc zaczął ją szarpać, dusić, a w końcu ugodził nożem w brzuch - ustalili śledczy. Remigiusz L. został w środę uznany winnym zabójstwa 71-letniej kobiety, matki swojej byłej partnerki. - Mamy nadzieję, że mama nie cierpiała długo - mówiła w sądzie córka zamordowanej. Dodaje, że cała rodzina już dziś obawia się o swoje bezpieczeństwo, bo za 25 lat L. wyjdzie na wolność.
Według oskarżenia mężczyzna miał przyjechać do domu 71-letniej matki swojej partnerki, skatować ją i ugodzić nożem, w wyniku czego kobieta zmarła. Następnie ukradł samochód ofiary i pojechał nim do swojej rodziny do Jastrowia (wielkopolskie). Tam, następnego dnia po dokonaniu zbrodni, został zatrzymany.
W trakcie procesu obrona utrzymywała, że Remigiusz L. przyszedł do domu ofiary, ale nie miał zamiaru jej zabić. Prokurator wniósł o karę dożywotniego pozbawienia wolności, podnosząc, że "oskarżony jest osobą zdemoralizowaną, a takie należy na stałe odizolować od społeczeństwa".
Poznański sąd okręgowy wymierzył w środę oskarżonemu karę 25 lat pozbawienia wolności za dokonanie tego brutalnego zabójstwa. Uznał go także winnym kierowania gróźb w stosunku do swojej byłej partnerki Agnieszki K. oraz kradzieży.
Sąd: był okrutny, chciał zabić
Sędzia Joanna Rucińska uzasadniając wyrok podkreśliła, że 40-letni obecnie Remigiusz L. nie tylko dokonał zbrodni w okresie recydywy, ale i już wcześniej był agresywny.
Sędzia tłumaczyła, że w dniu dokonania zbrodni Remigiusz najpierw groził swojej konkubinie, a później udał się do domu jej matki - to ją później zabił.
- Chciał, aby pokrzywdzona pożyczyła mu swój samochód, którym - jak mówił - zamierzał jechać do swojej rodziny zamieszkałej w Jastrowiu. Irena B. odmówiła mu i pomiędzy nią a Remigiuszem L. wywiązała się szarpanina. Oskarżony dusił kobietę, uderzał ją rękami po głowie, a w końcu zadał cios nożem w brzuch - mówiła sędzia.
Podkreśliła, że oskarżony miał nad swoją ofiarą znaczną przewagę fizyczną, zbrodnia została dokonana z zamiarem bezpośrednim, a działanie oskarżonego nacechowane było "okrucieństwem i nieustępliwością". Sędzia wskazała też jednak, że "Remigiusz L. nie planował długotrwale popełniania przestępstwa z art. 148 kk (zabójstwa - red.), a do jego dokonania doszło na skutek przypadkowej - w gruncie rzeczy - kłótni z pokrzywdzoną i konfliktu z jej córką".
"Bardzo się boimy, chciał mi zabrać dziecko"
Córka zamordowanej kobiety i była konkubina Remigiusza L. powiedziała mediom w sądzie, że ze względu na brutalność zbrodni liczyła na wyrok dożywotniego pozbawienia wolności dla oskarżonego. - Tak naprawdę mamy nadzieję, że mama nie cierpiała długo - mówiła po wyjściu z sali.
- Ja sama byłam przez niego pobita, okaleczona, ale tego, że dopuści się zabójstwa, nigdy bym się nie spodziewała. Szczególnie że dopuści się zabójstwa mojej mamy, dlatego że nie było między nimi żadnych konfliktów - dodała Agnieszka K.
Kobieta zaznaczyła też, że nie tylko ona, ale i cała jej rodzina obawia się, że kiedy Remigiusz L. wyjdzie z więzienia, to pierwsze kroki skieruje właśnie do nich. - Obojętnie, co się działo, co zrobił, jakie były okoliczności, on nigdy nie okazywał żadnej skruchy, zawsze szukał winnych - przekonywała.
- Bardzo się boimy, tym bardziej że chciał mi też zabrać dziecko. Córka ma teraz 5 lat i choć, gdy Remigiusz wyjdzie z więzienia, będzie kobietą, to będę się poważnie obawiać o jej bezpieczeństwo - podkreśliła.
Wyrok nie jest prawomocny. Po rozprawie zarówno obrona, jak i prokurator nie wykluczyli złożenia apelacji.
Autor: ww/gp / Źródło: PAP/TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24