Szedł za nią krok w krok. Śledził, obserwował, a nawet wszedł do szkoły. Tam pobił 10-latkę i zabrał jej telefon. Z budynku wybiegł w mgnieniu oka, ale daleko nie uciekł. Kilkadziesiąt minut później był już w rękach policji.
Kamery miejskiego monitoringu w Lesznie zarejestrowały mężczyznę śledzącego 10-letnią dziewczynkę. Przez około pół kilometra szedł za nią aż do szkoły, gdzie dziecko się uczy. Na nagraniu widać, że trzyma się blisko dziewczynki, a potem już tylko jak wybiega ze szkoły. Sam monitoring przydał się jednak dopiero później, już po zatrzymaniu delikwenta.
Dziewczynka zaczęła krzyczeć
Na początku nic nie wzbudziło podejrzeń woźnego, który obserwował monitoring.
- Ta osoba, która wchodziła za dzieckiem, wyglądała jak rodzic. Myśleliśmy, że ktoś z rodziców przyszedł rano zapłacić za obiady - mówi jeden z pracowników szkoły.
Gorąco zaczęło się w momencie, kiedy jedna z koleżanek 10-latki narobiła krzyku, dorosły mężczyzna ją szarpał i próbował zabrać telefon. Dziewczynka zaalarmowała nauczycieli, a ci policję. Szybko udało się go namierzyć.
- W trakcie kilkudziesięciu minut napastnik został zatrzymany w centrum Leszna. Był w towarzystwie swojego znajomego, który próbował sprzedać skradziony telefon - mówi Monika Żymełka, oficer prasowy leszczyńskiej policji.
Obaj zostali zatrzymani. 23-latek usłyszał zarzut paserstwa, natomiast 32-letniemu mężczyźnie, znanemu już policji z podobnych przestępstw, postawiono zarzut rozboju. Grozi mu do 12 lat więzienia. Został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.
Do zdarzenia doszło w Lesznie:
Autor: ib//ec / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Lesznie