Śmieci po horyzont. Wśród nich te bardziej oczywiste - puszki, opakowania po jedzeniu, ale też zużyte kanapy, namioty i stare buty porozwieszane na drzewach i liniach elektrycznych. Tak obecnie wygląda krajobraz na polu festiwalowym po Przystanku Woodstock. To raj dla złomiarzy, którzy w ciągu dnia są w stanie zarobić nawet tysiąc złotych. Sprzątania będzie co najmniej na dwa tygodnie.
Według szacunków policji na festiwalu bawiło się około 250 tys. osób. Jerzy Owsiak mówił, że na tegorocznym Woodstocku ludzi mogło być znacznie więcej. - Cztery dni, pół miliona, 600 tysięcy, 700 tysięcy, a może i milion osób bawiło się w pokoju - krzyczał ze sceny.
Niezależnie od tego, która z wersji jest bliższa stanowi faktycznemu, woodstockowicze - niezmiennie jak co roku - zostawili po sobie tony śmieci.
Śmieci wymyślne i oczywiste
Na polu festiwalowym można znaleźć niemal wszystko. Przede wszystkim wszelkiego rodzaju puszki - po piwie, napojach, konserwach. To niezły łup dla złomiarzy, którzy zanoszą swoje znaleziska do punktów skupu puszek i złomu. Zapewniają, że udaje im się wyciągnąć dziennie nawet tysiąc złotych.
W teren ruszyli nie tylko złomiarze, ale przede wszystkim ludzie wynajęci przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy (WOŚP).
- Każdy dostaje przydzielony teren i za opłatą musi go posprzątać - opowiada Dominika, uczestniczka akcji.
Jak wymienia Andrzej Pieleń, kierownik jednej z grup sprzątających, na miejscu znajdowane są najczęściej butelki, puszki, kartony po żywności, papierki, folie. Niektórzy uczestnicy festiwalu wykazali się też większą fantazją w śmieceniu. Zostawili zużytą kanapę, pistolety na wodę, puste namioty czy całe konstrukcje złożone z drewnianych pali i plandek, służące im jako ochrona przed deszczem i słońcem.
Jedną z tradycji Przystanku Woodstock jest związywanie pary butów sznurówkami i rzucenie ich na stuletnią sosnę.
Dwa tygodnie sprzątania
Szacuje się, że wszystkich zebranych śmieci może być kilkaset ton. Jak przyznaje personel sprzątający, na polu będą na pewno przez najbliższe dwa tygodnie. Związany umową z kostrzyńskim magistratem WOŚP musi zapewnić, by do 25 sierpnia "nie było śladu" po festiwalu.
- W tym dniu komisja uda się tam i stwierdzi, czy przyjmujemy teren, czy organizator będzie jeszcze musiał coś zrobić. Umowa przewiduje, że dzierżawimy ten teren w jakimś stanie i w takim samym stanie musimy go odzyskać - tłumaczy Andrzej Kunt, burmistrz Kostrzyna nad Odrą.
W Kostrzynie już 14 lat
Przystanek Woodstock to jeden z największych festiwali muzycznych w Europie, gromadzący co roku po kilkaset tysięcy osób. Jego 23. edycja rozpoczęła się w czwartek. W granicznym Kostrzynie nad Odrą w Lubuskiem impreza odbyła się po raz 14.
Obszar byłego poligonu, gdzie odbywał się festiwal, tradycyjnie zamienił się w polowe miasto z całą infrastrukturą.
Pierwszy Przystanek Woodstock odbył się w lipcu 1995 roku w Czymanowie na Pomorzu, a następna edycja w Szczecinie-Dąbiu. Od 1997 roku festiwal jest niemal bez przerwy związany z Ziemią Lubuską. Do 2003 roku, z wyjątkiem 2000 r., odbywał się w Żarach. Później przeniósł się do Kostrzyna nad Odrą.
Autor: ib/mś/jb / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań