Sześciu lat więzienia i zakazu prowadzenia pojazdów chce prokurator dla ojca i syna, którzy mieli ścigać się na jednej z poznańskich ulic. Młodszy, Dawid J., stracił panowanie nad autem i staranował pieszych na chodniku, jeden z nich zmarł później w szpitalu. Na ławie oskarżonych znalazł się także ojciec, który zdaniem śledczych, przyczynił się do tragedii. Wyrok już 19 lutego.
W środę wygłoszono mowy końcowe w tej sprawie. Zaczęła prokurator, która najpierw wymieniła wszystkie okoliczności wypadku, a następnie punktowała po kolei przewinienia obu mężczyzn. Przytoczyła dowody takie jak zapis z kamer monitoringu, zeznania świadków, czy opinie biegłych.
6 lat dla ojca i syna?
Prokuratura chce dla ojca i syna takiej samej kary - 6 lat więzienia. Obaj mieliby też dostać zakaz prowadzenia pojazdów. Młodszy kierowca na 10 lat, a jego ojciec dożywotni.
Z tak wysokim wymiarem kary nie zgadza się obrona Dawida J., wskazując przy takim rozwiązaniu na brak czynnika edukacyjnego i resocjalizacyjnego. - Ustawodawca pozwolił sądowi orzec karę od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności, dlatego proponuję karę 1,5 roku więzienia. Jest to kara powyżej dolnej granicy, ale nie ma ona charakteru odwetu - mówiła obrończyni.
Z kolei obrońca starszego z oskarżonych nie zgodził się z zarzucanym jego klientowi czynem. Wniósł o uniewinnienie z zarzutu przyczynienia się do wypadku, lub ewentualnie zmianę zarzutu na nieudzielenia pomocy pokrzywdzonemu.
Sąd decyzję podejmie 19 lutego.
Świadkowie: ścigali się na ulicy
Do wypadku doszło 23 marca ubiegłego roku. Policja otrzymała zgłoszenie o zderzeniu osobowych BMW i citroena. Jednak kiedy funkcjonariusze pojawili się na miejscu, tego drugiego już nie było. Zastali za to skasowane czarne BMW z zamontowanym z tyłu kołem zapasowym, tzw. dojazdówką. Policja ustaliła, iż po zderzeniu BMW przejechało przez wysepkę tramwajową i wjechało na chodnik. Tam staranowało dwóch przechodniów i zatrzymało się na ścianie budynku. Jeden z poszkodowanych pieszych zmarł w szpitalu.
Grupa świadków zdarzenia twierdziła, że kierowcy samochodów się ścigali i ten siedzący za kierownicą BMW stracił panowanie nad pojazdem, w wyniku czego wpadł na chodnik. Inni świadkowie nie potwierdzili wersji miejskiego wyścigu. Zaprzeczał jej także 19-latek, który na miejscu wypadku był pytany o przyczynę wypadku przez lokalnych dziennikarzy. Mówił im wówczas o pękniętej dojazdówce zamocowanej na tylnej osi samochodu. Co istotne, mówił wówczas także, ze nie zna kierowcy drugiego z aut.
Zobacz nagranie z monitoringu:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań