Poznaniacy uratowali neon "Społem". Trafi do Warszawy

Neon uratował Dominik z grupą znajomych
Neon uratował Dominik z grupą znajomych
Źródło: TVN 24 Poznań

Neon "Społem sam spożywczy" z wyburzanego pawilonu na poznańskiej Wildzie uratowali pasjonaci designu z PRL. Sami go zdemontowali i wywieźli pod Poznań. Docelowo trafi do warszawskiego Muzeum Neonów.

- Zauważyłem, że zaczęto burzyć pawilon zamkniętego samu "Jowisz". Zastanawiałem się co się stanie z neonem. Stwierdziłem, że trzeba go zachować i zacząłem wypytywać jaki czeka go los - mówi Dominik Ostrowski, poznaniak z Łazarza, który uratował neon z samu spożywczego Społem przy ul. Rolnej.

By dowiedzieć się o przyszłość neonu poszedł do ochroniarza, następnie został odesłany do kierownika budowy by ostatecznie trafić do kierownika zarządu "Społem". - Okazało się, że pawilon idzie do wyburzenia a deweloper postawi w tym miejscu trzy bloki, w których powstanie nowy "Jowisz" - wyjaśnia.

"To nie jakiś kawał blachy"

Napis udało się zachować. - Wszyscy okazali się bardzo sympatyczni. Zrozumieli, że mamy do czynienia nie z kawałkiem blachy a czymś, co ma już swoje miejsce w jakimś muzeum w Polsce - tłumaczy Ostrowski.

Młody poznaniak skrzyknął znajomych i wspólnie w kilka godzin, wycinając gumówką literka po literce, zdemontowali neon. Nie było to łatwe zadanie ze względu na jego gabaryty. Sam napis Społem miał 7 metrów szerokości i 2,8 metra wysokości. Waga? - Ciężka - odpowiada Dominik. - Dzięki Bogu ktoś wymyślił, by zrobić go w częściach. Dzięki temu nie trzeba było zatrzymywać połowy Wildy, żeby zdjąć jakiś głupi napis - śmieje się aktywista.

Poznańskie neony z lat 70.

Poznańskie neony z lat 70.

Pół wieku przy Rolnej

Neon znika z Poznania po blisko 50 latach. - Pawilon otwarto w 1965 r. i mógł on już wtedy wisieć i świecić. Potem kilkakrotnie był przemalowywany. Rurki zaginęły, podobnie jak cała elektryka - mówi Ostrowski.

Podobny los spotkały już inne poznańskie neony. Z roku na rok na ulicach jest ich coraz mniej. - Dziś głównie możemy je oglądać na starych pocztówkach, jednak póki jeszcze gdzieś one wiszą, to warto je zachować. Rzeczy, które wtedy projektowaliśmy, w tym literki, to był kawał dobrej roboty. Prezentują one światowy lub przynajmniej europejski poziom. Niestety nasz szacunek do tych rzeczy jest coraz mniejszy. Coraz częściej kojarzymy to z kolejką po musztardy, i z paskudną szarą pogodą za oknem - mówi Ostrowski.

Poznańskie neony wczoraj i dziś

W pokoju się nie zmieścił

Jak przyznaje, choć sam urodził się rok po upadku PRL-u, jest miłośnikiem designu z tamtych lat. Zdemontowany neon najchętniej zachowałby dla siebie. - Zawsze marzyłem, żeby mieć taki w domu. Do pokoju jednak mi się nie zmieści - śmieje się. Oddaje go jednak w dobre ręce.

- Neon trafi do Muzeum Neonów na warszawskiej Pradze działającym przy Soho Factory. Każdy kto go będzie chciał zobaczyć, może wsiąść w banę (po poznańsku pociąg - przyp. red.) i dojechać w 3 godziny - podkreśla Ostrowski.

"Polonez" był za ciężki

Póki co wywieziono go na lawecie do podpoznańskiego Lubonia i tam, na jednym z podwórek, czeka na transport do stolicy. Ma tam trafić w przyszłym tygodniu i dołączyć do kilku innych neonów, które kiedyś zdobiły Poznań. - Mamy u nas neon "Wyjście" z Areny, "Słoneczna restauracja-kawiarnia", "Społem Beata" spod Poznania czy "Orbis" z hotelu "Polonez. Myśleliśmy też o uratowaniu samego napisu "Polonez" wiszącego na dachu hotelu, jednak jedna literka była tak ciężka jak samochód o tej samej nazwie - mówi Ilona Karwińska z Muzeum Neonów w Warszawie.

Obecnie w zbiorach placówki znajduje się około 70 reklam i 700 literek.

Zobacz materiał "Polski i Świat" o Muzeum Neonów:

Neonowe muzeum

Neonowe muzeum

Autor: Filip Czekała / Źródło: TVN 24 Poznań

Czytaj także: