Chodził po ulicach Poznania i podpalał śmietniki oraz wiaty. Nagrały go dwie kamery monitoringu, mimo to przez tydzień był nieuchwytny. Podpalacza szukała policja. Do komisariatu zgłosił się mężczyzna, który twierdzi, że to jego widać na opublikowanych nagraniach. 34-latek jeszcze nie został przesłuchany.
Tydzień temu w Poznaniu wybuchło kilkanaście pożarów: na ulicy Bułgarskiej i Swobody oraz na skrzyżowaniu ulic Grochowskiej i Świt.
Od początku podejrzewano, że te pożary nie są przypadkowe.
Potwierdziły to nagrania z monitoringu. Na jednym z nich widać postać, która pojawiła się w pobliżu wiaty. Po chwili widać pożar.
Zgłosił się sam
Podpalacza szukała policja. Opublikowano jego wizerunek. Wyznaczono też nagrodę za pomoc w jego ujęciu. W poniedziałek rano policja poinformowała, że zgłosił się do nich mężczyzna, który twierdzi, że to jego widać na opublikowanych nagraniach.
- Pojawił się w komisariacie na Grunwaldzie. Powiedział: to ja jestem na tych nagraniach. Policjanci zatrzymali 34-latka. Zostanie przesłuchany dziś po południu - powiedział TVN24 Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Podejrzanego podpalacza na poznańskim Grunwaldzie zatrzymali poznańscy policjanci. Ma on na koncie kilkanaście podpaleń samochodów, śmietników, sklepów i innych obiektów tylko jednej nocy. Znowu pomógł opublikowany monitoring. Mężczyzna zgłosił sie sam.
— Andrzej Borowiak (@BorowiakPolicja) 10 września 2018
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/mś / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań/ Twitter - Andrzej Borowiak