Dominik z Szumiłowa pod Kostrzynem nad Odrą (woj. lubuskie) ma zaledwie 5 lat a już przeszedł bardzo wiele. Lekarze wykryli u niego nowotwór wątroby i chłopiec musiał przejść przeszczep. Potem okazało się, że choruje na serce. Teraz spadł na niego kolejny cios. Ktoś ukradł samochód, którym jego rodzina woziła go na leczenie do Warszawy. - Liczymy, że złodzieja ruszy sumienie - mówiła mama chłopca. I chyba ruszyło. Samochód porzucił blisko domu rodziny.
Do kradzieży doszło w czwartek przed siedzibą firmy, w której pracuje starszy brat Dominika. To był pierwszy i - jak się okazało - ostatni raz, kiedy pojechał on autem do pracy.
Jeździł, by nadrobić stracony czas
Dla rodziców Dominika to był prawdziwy dramat. Chłopiec nie mógł dotrzeć ze wsi na badania i zajęcia, dzięki którym mógłby próbować dogonić swoich rówieśników.
5-letni Dominik choruje od urodzenia. Najpierw lekarze wykryli u niego nowotwór wątroby i musiał przejść przeszczep, potem chorobę serca.
Średnio raz w miesiącu, jeździ na leczenie do Warszawy.
- Przede wszystkim to zajęcia z psychologami, pedagogiem, który pozwala mu jak najwięcej umiejętności z siebie wydobyć, by nadrobić czas, który spędził w szpitalu - mówi Małgorzata Trochimiak, mama pięciolatka.
Bez auta to poważny kłopot.
W środku była legitymacja
Jak przekonuje mama Dominika, złodziej powinien szybko zreflektować się, do kogo auto należy. W środku miała bowiem leżeć legitymacja niepełnosprawności dziecka ze zdjęciem, potrzebna do miejsca parkingowego. - Liczymy, że złodzieja ruszy sumienie i odda ten samochód. Gdziekolwiek go postawi, niech on będzie - mówiła łamiącym się głosem.
Apel zadziałał. Jak poinformowała mama Dominika, samochód odnalazł się w pobliżu ich miejsca zamieszkania. Brakowało tylko tablic rejestracyjnych. - Złodzieja chyba jednak ruszyło sumienie - mówi szczęśliwa mama chłopca.
Autor: FC/ec/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24