Policja w Gnieźnie umorzyła postępowanie przeciwko właścicielowi Łatka. Poskarżył się na niego mężczyzna, który sam jest podejrzany o wymuszenie rozbójnicze na panu Mirosławie. Zatrzymany przez funkcjonariuszy zgłosił, że został poszczuty psem.
Niepozorny pies stał się bohaterem mediów w związku z historią, którą ciągle wyjaśniają jeszcze śledczy.
Mirosław Orzechowski poskarżył się policji, że dwóch mężczyzn chciało wtargnąć do jego mieszkania. Towarzyszyli kobiecie, którą pan Mirosław wspomagał finansowo. Chceili wynieść rzeczy, które rzekomo do niej należały.
Z tej jednej sprawy szybko zrobiły się jednak dwie. Gdy funkcjonariusze zatrzymali mężczyzn, jeden z podejrzanych poskarżył się, że pan Mirosław poszczuł go swoim psem, Łatkiem.
"Mogę nawet zapłacić, ale psa nie oddam!"
Funkcjonariusze tłumaczyli wówczas, że zgodnie z prawem muszą zbadać okoliczności zdarzenia. Mężczyźnie groziła grzywna do 1000 zł i nagana. - Jeżeli nawet tą grzywnę dostanę to i tak go nie oddam. Za Boga! - mówił reporterce Faktów TVN pan Mirosław.
Grzywny jednak nie będzie: – Sprawa nie trafi do sądu, zakończyła się komendzie – mówi Anna Osińska, oficer prasowy KPP w Gnieźnie. - Zeznania świadka nie przesądziły o winie pana Mirosława w tym przypadku. Nie wiemy więc czy faktycznie do takiej sytuacji doszło - wyjaśnia.
Ciągle aktualna pozostaje za to sprawa mężczyzn, którzy przyszli do pana Mirosława. Są podejrzani o wymuszenie rozbójnicze. Grozi im za to do 10 lat więzienia.
Autor: mm/fc / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24