Kilka godzin trwała akcja ratowania psa, który zatopił się w rozgrzanym asfalcie. Strażacy, weterynarz oraz wolontariuszki mieli trudne zadanie, ponieważ substancja mocno skleiła sierść zwierzęcia. Pracy nie ułatwiał im też owczarek, który był niespokojny. Ruszał się i coraz bardziej zapadał w masie bitumicznej.
W niedzielę po południu w miejscowości Borów (Wielkopolska) kobieta przechodząca obok dawnej wytwórni mas bitumicznych zauważyła psa, który nie mógł się poruszać. Zwierzę zatopiło się w rozgrzanej masie. Kobieta od razu wezwała pomoc. Na miejscu pojawili się strażacy.
- Na początku próbowano wyciągnąć tego psa, odcinając mu sierść, jednak im bardziej się szamotał, tym głębiej jego łapy się zanurzały w tej masie. Podjęto decyzję o wycięciu całego płata wokół psa, o grubości 20 centymetrów. To trwało około 1,5 godziny - mówi Grzegorz Kuświk z kaliskiej policji.
Operacja była skomplikowana. Strażacy używali łopat i toporków. Kiedy "odklejono" zwierzę od ziemi, szybko podłożono pod jego ciało znak drogowy, który pełnił funkcję noszy. Z jego pomocą przeniesiono psa w zacienione miejsce.
Pies w dobrej formie
To jednak była dopiero połowa sukcesu. Pies nadal był cały obklejony ciężką masą. Po zaaplikowaniu mu leków uspokajających, nożyczkami obcinano kolejne połacie sierści. Ta ostatnia czynność zajęła aż 3 godziny.
Na szczęście zwierzę dzielnie zniosło te kilka trudnych godzin. Pies wrócił do swojego właściciela cały i zdrowy.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Borów pod Kaliszem:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP Kalisz