"One kochają biegać". Psie zaprzęgi ścigają się pod Szamotułami

Takich tłumów w Koźlu jeszcze nie było. Tę niewielką wieś pod Szamotułami zamieszkuje niespełna 400 osób. Tymczasem od czwartku samych zawodników jest więcej, bo około pół tysiąca. A do tego dochodzą kibice, których około tysiąc obserwuje zmagania czworonogów.

- To dla nas potężne wyróżnienie - nie kryje Wiesław Kramm, sołtys Koźla.

Zawody przyciągnęły do Wielkopolski najlepszych zawodników na świecie wraz ze swoimi pupilami. W sumie około 500 załóg z 30 krajów. Najliczniejsza w tym gronie jest reprezentacja Polski.

Rywalizują oni w przeróżnych kategoriach - od biegu z psem (canicross), przez jazdę na rowerze ciągniętym przez czworonogi (bikejuring) po jazdę na dużych zaprzęgach ciągniętych przez 10 psów skończywszy. Trasy, zależnie od kategorii, liczą od 2 do 7,5 kilometrów. W sumie w ciągu czterech dni zaplanowano blisko 1200 startów.

- Trasa jest ciężka, momentami techniczna, ale atrakcyjna. Dużo błota, niespodzianki, poślizgi kontrolowane i niekontrolowane - mówi Krystyna Jasiczak, jedna z zawodniczek.

Dla psów, które biorą udział w zawodach, to świetna zabawa. W zawodach biorą udział rasy husky, malamut i - przede wszystkim - mieszańce kilku ras. Są praktycznie stworzone do biegania. - Jest to sportowa odmiana psów zaprzęgowych. Osiągają 50 km godzinę. To trójka w samochodzie! To takie porsche wśród psów. Przypominają najczęściej wyżły i charty, czasem husky - mówi Anna Kawala-Konik, organizatorka zawodów.

Ścigać uczą się od małego. - Zaczyna się od szczeniaka, w wieku 8-10 tygodni. Uczymy go komend: lewo, prawo, naprzód. Potem musi chodzić jak zegarku, bo jak się gna dosyć szybko to nie ma czasu na wahanie, która strona jest lewa, a która prawa. Po prostu trzeba skręcać, no i nie wpaść na drzewo - śmieje się Jasiczak.

Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań