10-letniemu Mikołajowi z Wrześni, który cierpi na wrodzoną łamliwość kości, po zabiegu w poznańskim szpitalu, odmówiono transportu do domu karetką. Zalecono, by jechał na tylnej kanapie samochodu z torbą pod nogami. Oburzenia sytuacją nie kryje Rzecznik Praw Pacjenta, a Ministerstwo Zdrowia zleciło w szpitalu kontrolę.
- To może spowodować szkody na jego zdrowiu - oceniała Krystyna Kozłowska, Rzecznik Praw Pacjenta, która wszczęła w tej sprawie postępowanie.
Wojewoda ma zlecić kontrolę
Po emisji materiału na antenie TVN24 i w portalu tvn24.pl, zareagowało także Ministerstwo Zdrowia.
"W związku z doniesieniami medialnymi dotyczącymi odmówienia chłopcu cierpiącemu na rozszczep kręgosłupa, wodogłowie oraz łamliwość kości transportu do domu po przeprowadzeniu operacji, zapadła decyzja o zleceniu wojewodzie kontroli w tej sprawie. W razie stwierdzenia nieprawidłowości, wydane zostaną zalecenia pokontrolne" - poinformowała Milena Kruszewska, rzecznik prasowy ministra zdrowia.
Jak dodaje, w przypadku złamania przepisów, konsekwencje wobec szpitala może wyciągnąć Narodowy Fundusz Zdrowia. "W razie stwierdzenia niewykonania lub nienależytego wykonania umowy z przyczyn leżących po stronie świadczeniodawcy NFZ ma możliwość nałożenia na niego kary umownej" - wyjaśnia.
NFZ żąda wyjaśnień
Wielkopolski NFZ już wszczął postępowanie wyjaśniające. Szpital na złożenie wyjaśnień ministerstwu ma czas do następnego wtorku.
Drugie pismo z NFZ trafiło do konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie ortopedii. Ten ma ocenić czy opinia lekarzy z poznańskiego szpitala co do była prawidłowa. - Poprosiliśmy o wskazanie czy przesłanki medyczne wskazywały na konieczność zapewnienia transportu - tłumaczy Magdalena Rozumek z wielkopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Zobacz materiał "Faktów" TVN:
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań