Mógł skrzywdzić 445 studentek. Fałszywy profesor zostaje w areszcie

"Profesor" udawał, że prowadzi badania antropologiczne
"Profesor" udawał, że prowadzi badania antropologiczne. Materiał archiwalny
Źródło: Fakty TVN
Schludnie ubrany, z aktówką, podawał się za profesora. Przez blisko 40 lat miał zaczepić na korytarzach uniwersyteckich nawet 445 kobiet. Policjanci ustalili, że 69-latek namawiał je do rozbierania się na potrzeby "badań ciepłoty ciała". Jest podejrzany o molestowanie studentek na kilku poznańskich uczelniach. Decyzją sądu pozostanie w areszcie do stycznia. Fałszywy profesor nie przyznaje się do winy.

- Na wniosek Prokuratury Rejonowej Poznań-Stare Miasto wydano postanowienie o przedłużeniu aresztu do 5 stycznia 2017 - informuje Przemysław Strach, przewodniczący wydziału karnego Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.

Fałszywy profesor ma ogółem 15 zarzutów, jeden z nich dotyczy gwałtu. Od 1977 roku miał skrzywdzić aż 445 studentek. Liczba rośnie, bo jeszcze w lipcu policja mówiła o 423 kobietach. Śledztwo wciąż trwa.

- Do przesłuchania zostało jeszcze ponad 20 osób. O przedłużenie aresztu wnioskowano, ponieważ istniała obawa że mężczyzna będzie usiłował nakłaniać kobiety do składania fałszywych zeznań - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Mężczyzna podejmował bowiem próby kontaktu z osobami, których adresy miał spisane w notatkach jakie zbierał pieczołowicie przez ostatnie 39 lat.

Wpadł w październiku

Oszustwa mężczyzny wyszły na jaw w październiku ubiegłego roku. Wtedy, podczas inauguracji roku akademickiego na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, doszło do molestowania jednej z kobiet. Ta zgłosiła się na policję mówiąc, że padła ofiarą mężczyzny podającego się za profesora uniwersytetu.

69-latek wpadł w ręce policji kiedy w listopadzie po raz kolejny przyszedł "na łowy". Zauważył go pracownik techniczny wydziału.

Za molestowanie mężczyźnie grozi 8 lat więzienia, w przypadku gwałtu, za kratkami może spędzić nawet 15 lat. Do pierwszego przypadku molestowania miało dojść w 1977 r. Kobieta, którą to wtedy spotkało, sama zgłosiła się na policję i złożyła zeznania. Wtedy mężczyzna był jeszcze "doktorem". Potem został "profesorem".

Nakłaniał do rozbierania, żeby "zbadać ciepłotę mięśni"

Według ustaleń policji, mężczyzna działał nie tylko na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, ale niemal na każdej uczelni wyższej w Poznaniu. Funkcjonariusze potwierdzili, że mężczyzna nigdy nie był pracownikiem żadnej uczelni, dbał o wiarygodny wizerunek naukowca - był schludnie ubrany, nosił przy sobie aktówkę.

Według śledczych, wypatrywał na korytarzach uczelni studentki, którym później tłumaczył, że prowadzi badania antropologiczne. Prosił o udział w badaniach, samemu też oferując swoją pomoc. Zamykał się z młodą dziewczyną w sali i nakłaniał do zdejmowania kolejnych części odzieży, żeby zbadać ciepłotę mięśni. Przyklejał wówczas - również do miejsc intymnych - karteczki nasączone wodą. W tym momencie, niektóre ze studentek odstępowały od "badań". Inne, ufając mężczyźnie, pozwalały na kontynuowanie czynności.

Fałszywy profesor mógł molestować nawet 300 studentek

video-1478520

Autor: ww / Źródło: TVN 24

Czytaj także: