Tragiczny finał dyskoteki w Mieleszynie koło Gniezna. Młody chłopak, który poszedł na imprezę walentynkową, zasłabł w klubie. Mimo godzinnej reanimacji nie udało się go uratować. Na wtorek zaplanowano sekcję zwłok 16-latka.
Impreza odbyła się w nocy z piątku na sobotę. Informację o tym, że nastolatkowi pilnie potrzeba pomocy, służby otrzymały chwilę po północy. Chłopak zasłabł, szybko wezwano do niego medyków. - Pomimo reanimacji przeprowadzonej przez zespół pogotowia ratunkowego, młodego mężczyzny nie udało się uratować - przekazywała w weekend Anna Osińska z gnieźnieńskiej policji.
Brak obrażeń na ciele
Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Gnieźnie. - Postępowanie jest na bardzo wczesnym etapie, dziś (w poniedziałek - przyp. red.) zostało wszczęte śledztwo w sprawie tragedii - przekazuje prokurator Małgorzata Rezulak-Kustosz.
- Policjanci, którzy przybyli tamtej nocy do klubu, dokonali oględzin miejsca zdarzenia i zwłok niespełna 17-letniego mężczyzny - mówi. Na jego ciele nie odnaleziono żadnych obrażeń. - Wykluczono opcję, według której do śmierci miałyby się przyczynić osoby, które były wokół niego w ostatnich minutach jego życia - dodaje Rezulak-Kustosz.
Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci nastolatka. We wtorek w Poznaniu odbędzie się sekcja zwłok.
- Jedną z zakładanych wersji jest zażycie substancji psychoaktywnych - mówi prokurator. Śledczy zlecili badania toksykologiczne krwi zmarłego. Planują też przesłuchanie uczestników imprezy i dotarcie do osób, z którymi 16-latek kontaktował się przed pójściem na dyskotekę. Na imprezę wybrał się najprawdopodobniej z kolegą.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock