400 osób z Bielska, Miedzychodu i okolic przeszło w marszu milczenia. Mieszkańcy chcieli w ten sposób upamiętnić 5-letnią Vanessę. Dziewczynka w sylwestrową noc zginęła pod kołami samochodu, którym pijany mężczyzna "kręcił bączki".
- Chcemy powiedzieć "nie". Tym bardziej, że tego typu zdarzenia, takie rajdy odbywają się tutaj dosyć często. W końcu ta tragedia doprowadziła do tego, że społeczeństwo zebrało się i chce powiedzieć "nie" - tłumaczy jeden z uczestników marszu, który wyruszył w niedzielę o godz. 14:00 z ulicy Jaśminowej w Bielsku.
Tragedia w noc sylwestrową
Marsz milczenia był odpowiedzią na tragedię, która zdarzyła się w sylwestrową noc. Pijany 23-letni Wojciech G. popisywał się na ulicy Jaśminowej w Bielsku kręcąc autem tak zwane "bączki". Nie zapanował nad pojazdem i uderzył w grupę osób. Zabił 5-letnie dziecko, ranił też jej matkę i dwie inne osoby.
23-latek spędzi w areszcie najbliższe trzy miesiące. Mężczyźnie w czwartek przedstawiono zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości oraz kierowania pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości. Grozi mu do 12 lat więzienia. Kara może być wyższa, bo mężczyzna działał w warunkach recydywy. Wojciech G. już w 2011 roku stracił prawo jazdy właśnie za jazdę pod wpływem alkoholu.
Do wypadku doszło na ul. Jaśminowej w Bielsku:
Autor: FC/par / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24