- Dzieci mówią: mamo, ja chcę moją panią doktor - żali się jedna z matek protestujących przed poznańskim Szpitalem Klinicznym przy ul. Szpitalnej. Rodzice małych pacjentów nie zgadzają się na zmiany personalne na oddziale onkologii. Mówią, że z dnia na dzień odwołano "ich panią ordynator". Dyrekcja uspokaja i zapewnia, że nowa osoba jest równie kompetentną specjalistką.
- To jest taki szok dla dziecka, teraz jest tylko płacz. Dzieci mówią: mamo, ja chcę moją panią doktor - tłumaczy jedna z matek. Nie jest sama. Rozżalonych rodziców protestujących w szpitalu jest więcej. Wszyscy zgodnie przyznają, że utracili poczucie bezpieczeństwa i nie wiedzą, czy ktoś teraz udźwignie ciężar prowadzenia procesów leczenia ich ciężko chorych dzieci.
Doktor Konatkowska - bo o jej przesunięciu mowa - pracowała na oddziale III onkologii w Klinice Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej. Pełniła funkcję zastępcy ordynatora. Razem z nią w piątek odsunięto ze stanowisk dwóch innych lekarzy. Przeniesiono ich na oddział V.
"Została nam odebrana godność"
Rodzice małych pacjentów niezadowoleni ze zmian zrzeszyli się też na portalu społecznościowym. Tam właśnie zaplanowali protest, tam też podkreślają, dlaczego mają za złe dyrekcji odwołanie ich ukochanej pani ordynator. Chodzi głównie o tempo zmian.
- Onkologia to oddział specyficzny. Leczymy tu dzieci tygodniami, miesiącami, latami. Odsuwanie lekarzy od dzieci z dnia na dzień jest skrajnie nieodpowiedzialne. Zostało nam odebrane poczucie bezpieczeństwa! Została nam odebrana godność - przekonuje jedna z mam w emocjonalnym wpisie na portalu społecznościowym.
- Szpital był przez niemal 7 lat trwania choroby syna naszym drugim domem. Choć był to dla nas trudny czas, mam ogromny sentyment do tego miejsca oraz personelu - wtóruje inna.
Dyrektor: proszę się nie bać
W sprawie wypowiedziała się sama dr Benigna Konatkowska. Rodzice powitali ją podczas protestu brawami i bukietem kwiatów. - Jedna osoba nie jest w stanie poprowadzić dobrze dzieci, jeśli one są leczone od pół roku. To nie tak, że jesteśmy najlepsi. Może są lepsi od nas, ale muszą się wdrożyć - przekonuje.
Dyrektor placówki stara się uspokoić nastroje. Nie potwierdza żadnej z tez wysuwanych przez rodziców, którzy mówią o personalnych konfliktach i walce o fotel zarządcy oddziału. Mówi jedynie, że kilku lekarzy przeniesiono na inny oddział, bo nie chcieli współpracować z nową ordynator.
- Nic nie wydarzyło się z dnia na dzień, natomiast bezpieczeństwo dzieci jest absolutnie zabezpieczone, gwarantuję. Obsada ta będzie wzmocniona, proszę się nie bać - mówi dr Paweł Daszkiewicz, dyrektor. Zapewnia też, że proces leczenia dzieci przebiegnie właściwie, bo nowa ordynator jest równie kompetentną osobą, co jej poprzedniczka.
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24