Kościół z lat 30. na poznańskim Morasku za kilka tygodni miał znaleźć się na liście zabytków. W sobotę został zburzony. Mieszkańcy są wstrząśnięci. - Jeszcze w piątek proboszcz zapytany o zdejmowany z wieży krzyż, powiedział, że idzie do renowacji. Okłamał nas - mówią. O zachowanie budynku walczyli od dekady.
Kościół św. Trójcy przy ul. Franciszka Jaśkowiaka na poznańskim Morasku od lat stał pusty i zaniedbany. Był jednak nieodłącznym elementem krajobrazu tej dzielnicy.
- Był ruiną, ale nie groził zawaleniem. Mieliśmy opinie w tym zakresie dwóch profesorów poznańskich uczelni oraz byłego architekta miasta. To była solidna konstrukcja - przekonuje Dariusz Jagodziński, prezes Stowarzyszenie im. Wojciecha Bogusławskiego, które od lat zabiegało o ocalenie kościoła.
Zniknął w sobotę
Jak zapewnia, za około dwa tygodnie obiekt miał trafić na listę zabytków. - Takich obiektów sakralnych z tych lat jest w Polsce niewiele. Możliwe nawet, że był to taki ostatni obiekt - mówi.
Stowarzyszenie nie miało jednak pieniędzy, by go kupić i wyremontować. - Chcieliśmy go ratować, jako zabytek. Szukaliśmy wszelkich sposobów. Interweniowaliśmy w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mogło to być miejsce np. na festiwal muzyczno-kulturalny - tłumaczy Jagodziński.
W sobotę budynek położony na wzgórzu zniknął z krajobrazu Moraska. Na teren wjechały buldożery i zrównały go z ziemią.
- Przeglądy wykazały, że stan jest katastrofalny, zagraża życiu ludzkiemu i mieniu. Może się w każdej chwili zawalić i zgodnie z prawem budowlanym taki budynek trzeba jak najszybciej rozebrać - przekazał Telewizji WTK ks. Tomasz Kulka, proboszcz parafii.
Nie było pozwolenia na rozbiórkę
Legalność rozbiórki sprawdza właśnie Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego.
- Wszczęliśmy w tej kwestii postępowanie wyjaśniające. Sprawdzamy czy dochowano wszelkich procedur. Wystąpiliśmy do miejskiego konserwatora zabytków z pytaniem czy budynek był objęty ochrona konserwatorską oraz do Wydziału Urbanistyki i Architektury, czy wydane było pozwolenie na rozbiórkę. Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że takie pozwolenie nie było wydane - mówi Paweł Łukaszewski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Jak dodaje, kilka lat temu odmówiono parafii wydania pozwolenia na rozbiórkę.
Co ciekawe, w piątek do PINB trafił wniosek o kontrolę stanu technicznego budynku. - Złożył go pełnomocnik parafii - wyjaśnia Łukaszewski.
Tego samego dnia z kościoła zniknął krzyż. - Proboszcz zapytany o zdejmowany z wieży krzyż, powiedział, że idzie do renowacji. Okłamał nas. A wydawało mi się, że księża nie powinni kłamać - mówi Jagodziński.
Do rozbiórki na łamach "Głosu Wielkopolskiego" odniosła się kuria metropolitalna.
- Budynek od samego początku był samowolą budowlaną, nie spełniał warunków użytkowania, a jego renowacja okazała się niemożliwa do zrealizowania - poinformował gazetę ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik Kurii Metropolitalnej w Poznaniu.
"Kolejny market?"
- Proboszcz chciał pewnie podratować budżet, a ta ziemia jest atrakcyjna. Boję się, że powstanie tu teraz na przykład kolejny market - mówi Jagodziński.
Kościół św. Trójcy na Morasku powstał na początku lat 30. Wybudowali go sami mieszkańcy, by nie chodzić 10 km do kościoła w Chojnicy. - Z własnych ciężko zarobionych pieniędzy zakupili ziemię od Niemca. Ten, wiedząc o planach Polaków, podbił jeszcze cenę. Kościół wybudowali własnymi rękoma. To był symbol narodowej tożsamości - wyjaśnia Jagodziński.
Po II wojnie światowej stał opuszczony. W czasie, gdy budowano kościół w Suchym Lesie, służył za betoniarnię. Od 2007 r. trwał spór miedzy kościołem a mieszkańcami dotyczący jego przyszłości.
- O zachowanie kościoła walczyliśmy 10 lat. Przegraliśmy na ostatniej prostej, gdy widzieliśmy już taśmę mety - żali się Jagodziński.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Radosław Derda