11 lat w więzieniu ma spędzić mężczyzna oskarżony o gwałt na 39-letniej kobiecie. Ta, choć wołała o ratunek, nie doczekała się pomocy od przejeżdżających wtedy ruchliwą drogą kierowców. Wyrok nie jest prawomocny.
Do gwałtu doszło w Jarocinie (województwo wielkopolskie) pod koniec lipca 2019 roku na chodniku wzdłuż drogi krajowej. Przejeżdżali nią kierowcy, którzy widzieli kobietę szarpiącą się z mężczyzną. Nikt jednak nie zareagował. - Kiedy poszkodowanej udało się uciec, wybiegła na środek ulicy. Zatrzymała pojazd. Jeden z kierowców uchylił szybę w samochodzie i kiedy kobieta poprosiła go o pomoc, zamknął szybę i odjechał. Nawet nas nie poinformował - mówiła wówczas Agnieszka Zaworska z policji w Jarocinie.
11 lat więzienia
39-latka została zgwałcona. Po wszystkim o tym, co zaszło, powiadomiła policję. - Patrol udał się na miejsce i zastał tam pokrzywdzoną, która opisała sprawcę. Policjanci zaczęli poszukiwania i po kilkudziesięciu minutach zatrzymali mężczyznę - relacjonował Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Teraz, po ponad roku od gwałtu, zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd skazał mężczyznę na 11 lat pozbawienia wolności. 32-latek ma też zapłacić kobiecie 100 tysięcy złotych nawiązki. Biegli psychiatrzy orzekli, że w chwili gwałtu oskarżony był poczytalny i miał świadomość tego, co robi. Mężczyzna przyznał się do winy. O wyjście na wolność będzie mógł się ubiegać po dziewięciu latach.
Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok jest nieprawomocny.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/zdjęcie ilustracyjne