Wiedział, jak oszukać system, bo sam go stworzył. Informatyk pracujący w Poznańskim Centrum Świadczeń miał wyprowadzić z budżetu miasta ponad 516 tysięcy złotych. - Założył konto na mężczyznę, któremu przypisał gromadkę dzieci i regularnie wypłacał zasiłki rodzinne - mówi Damian Napierała z PCŚ. Według niego, proceder trwał od 2009 roku. Kiedy sprawa wyszła na jaw, informatyk miał tłumaczyć, że "się zagubił".
Informatyk, o którym mowa, pracował w Poznańskim Centrum Świadczeń od samego początku, czyli od lipca 2008 roku. W poniedziałek został zwolniony w trybie dyscyplinarnym.
Jak mówi rzecznik Centrum Damian Napierała, po ostatniej kontroli wyszło na jaw, że już po kilku miesiącach pracy informatyk postanowił "oszukać system" i od 2009 roku regularnie miał wyprowadzać z niego pieniądze. - Mówimy o kwocie ponad 516 tysięcy złotych, to były dodatki mieszkaniowe i zasiłki rodzinne - dodaje Napierała.
Numery PESEL, które nigdy nie istniały
Sumy, które powinny trafiać do poznaniaków z krwi i kości, były - według urzędników - przelewane na konto fikcyjnego mieszkańca miasta. - Informatyk założył konto na mężczyznę, któremu przypisał gromadkę dzieci z numerami PESEL. Sprawdziłem je, nie ma osób z takimi numerami. Szeregowemu pracownikowi w momencie przyznawania świadczenia wyskakuje w takiej sytuacji alert, ale on wiedział jak go wyłączyć - wyjaśnia Napierała.
Jak mówi, mężczyzna pracował przy powstawaniu modułów i miał doskonałą, merytoryczną wiedzę o systemie świadczeń. Pozostałe osoby pracujące w centrum zajmują się tylko jego obsługą techniczną.
Standardowo centrum decyduje o świadczeniach w ciągu 27 dni. Raz na kwartał odbywa się kontrola danych z wszystkich decyzji, które zostały wydane po tym terminie. I właśnie podczas takiej kontroli przestępczy proceder ujrzał światło dzienne - w raporcie znalazł się spóźniony wniosek o dodatek mieszkaniowy.
"Osoba bardzo zaangażowana"
Jak to możliwe, że przez dziesięć lat nikt nie zauważył oszustwa? Napierała tłumaczy, że kwoty, które trafiały na konto fikcyjnego mężczyzny, były tej samej wysokości co kwoty, które miasto standardowo wypłaca klientom. - Nie budziło to niczyjego niepokoju, było doskonale przygotowane w systemie - dodaje.
- Większość osób w centrum współpracowała z nim długo, nikt się nie spodziewał takiego działania. Wydawało się, że to osoba bardzo zaangażowana. Podczas jednej z rozmów powiedział nam, że się zagubił i odmówił składania dalszych wyjaśnień - mówi rzecznik.
W centrum trwa dalsza kontrola, pracownicy chcą mieć pewność, że podczas ostatniej dekady wydawania zasiłków nie wystąpiły inne nieprawidłowości. Sprawę zgłosili już prokuraturze.
Jak powiedział nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Michał Smętkowski, oficjalne zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury jeszcze nie dotarło.
Autor: ww/ ks / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24