Prokurator skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko organizatorom zjazdu tyrolką dla grupy harcerek. Jak podają, śledczy, nie posiadali oni wymaganego przeszkolenia ani uprawnień i naruszyli reguły ostrożności, czym doprowadzili do tragicznego wypadku. 14-latka do końca życia nie będzie w stanie samodzielnie funkcjonować.
Do wypadku doszło 19 sierpnia w miejscowości Krzywa (woj. lubuskie) podczas zjazdu po linie rozwieszonej między jednym z budynków a drzewem. Gra, podczas której harcerki zjeżdżały tyrolką, była ostatnią atrakcją obozu trwającego od początku sierpnia.
Wiadomo, że poszkodowana 14-latka nie była pierwszą osobą, która zjeżdżała po linie - wcześniej zjeżdżały osoby dorosłe, a także jej koleżanki.
Dziewczyna spadła z liny i uderzyła w ziemię. Po upadku była przytomna. Nastolatkę do szpitala zabrało pogotowie. Harcerka doznała złamania kręgosłupa.
Na miejsce wezwano policję. Ci przesłuchali świadków zdarzenia, opiekunów harcerek oraz organizatorów zjazdu. Wątpliwości budziło przede wszystkim zachowanie tych ostatnich. Teraz, cztery miesiące po zdarzeniu, prokuratura przesłała akt oskarżenia przeciwko dwóm mężczyznom w wieku 34 i 31 lat do sądu.
Uderzyła w drzewo
Harcerze przybyli na miejsce około godziny 19. Rozbili namioty a następnego dnia zorganizowano gry terenowe, której elementem był zjazd na tyrolce, montowanej przez oskarżonych. Wtedy do uczestniczek obozu wędrownego dołączyły dwie kolejne harcerki, w tym pokrzywdzona.
- Lina zjazdowa tyrolki z jednej strony przyczepiona była do drzewa, natomiast z drugiej do budynku na wysokości trzeciego piętra. Poszczególne osoby, posiadające uprząż oraz kaski, do budynku wchodziły schodami, a tam czekał na nich jeden z oskarżonych, który wpuszczał je na tor. Na dole zjazdu oczekiwał drugi oskarżony. Mężczyźni w ramach testów jako pierwsi dokonali zjazdów. Następnie zjazdy wykonali pełniący obowiązki komendanta obozu, a po nich trzy uczestniczki obozu. Czwartą osobą była pokrzywdzona, która zjeżdżając nie zatrzymała się na końcowym odcinku, jak jej poprzedniczki i uderzyła w niezabezpieczone niczym drzewo - wyjaśnia Zbigniew Fąfera, rzecznik prasowy zielonogórskiej prokuratury.
W wyniku uderzenia 14-latka straciła przytomność. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe i przystąpiono do udzielania pierwszej pomocy. Dziewczyna trafiła do szpitala. - Po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną biegli orzekli, że pokrzywdzona na skutek obrażeń doznanych w wypadku do końca życia będzie wymagać w większym lub mniejszym stopniu pomocy otoczenia w czynnościach dnia codziennego - wyjaśnia Fąfera.
Długa lista zastrzeżeń
Do sprawy powołano biegłego, który miał wyjaśnić czy zdarzenie miało charakter nieszczęśliwego wypadku, czy też zawinionego działania zaniechania.
- Biegły ze Stowarzyszenia Rzeczoznawców Technicznych Urządzeń Rozrywkowych w treści wydanej opinii wskazał na szereg nieprawidłowości - podaje Fąfera.
Lista nieprawidłowości jest długa. Oskarżonym zarzucono między innymi, że nie posiadając wymaganego przeszkolenia ani uprawnień w zakresie parków linowych, naruszyli reguły ostrożności wynikające z polskich norm i doprowadzili do tragicznego wypadku jednej z uczestniczek zjazdu.
Według opinii biegłego tyrolka miała zbyt ekstremalne parametry, nie dostosowane do potrzeb młodzieży w wieku 14 i 15 lat. Przede wszystkim zbyt późno hamowała, co zagrażało zdrowiu i życiu osób korzystających z urządzenia. Ponadto miała zbyt duży spad - z poziomu 3 piętra, a drzewa, znajdujące się z boku trasy nie były niczym osłonięte.
Organizatorzy nie poinstruowali też uczestników zjazdu, jak bezpiecznie z niej korzystać. Tyrolka nie posiadała też ważnych badań technicznych.
- Oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych czynów i odmówili składania wyjaśnień - tłumaczy Fąfera.
Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grożą im co najmniej 3 lata więzienia.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24