Cztery osoby spłonęły na jachcie, który wpływając do Kanału Cieplicówka, zahaczył masztem o linię wysokiego napięcia i stanął w płomieniach. Żeglarze uciekali przed szkwałem? To najbardziej prawdopodobna hipoteza, jak doszło do tragedii. W okolicach nie ma żadnych oznaczeń, że druty "pod prądem" przecinają wodę.
Trwa prokuratorskie śledztwo w sprawie wypadku jachtu, do którego doszło około godz. 13 w niedzielę. Jednostka pływała po Kanale Cieplicówka, który łączy rzekę Nogat z Zalewem Wiślanym.
Śledczym udało się już zidentyfikować ofiary pożaru - na pokładzie przebywała kobieta i trzech mężczyzn. 49-letni kapitan był doświadczonym żeglarzem.
Wiadomo, kim były ofiary
- Jachtem płynęli: 49-latek, 55-latek, 54-latek i jedna kobieta w wieku 53 lat - powiedział mł. asp. Krzysztof Nowacki, rzecznik elbląskiej policji. Wszyscy należeli do jednego z jacht klubów. W poniedziałek albo wtorek odbędzie się sekcja zwłok.
Zniszczony jacht przez całą noc był przy brzegu kanału. Tam pilnował go policyjny patrol. Jeszcze dzisiaj zapadnie decyzja, czy zostanie przewieziony na policyjny parking czy do jacht klubu.
Uciekali przed burzą?
Jak wynika ze wstępnych ustaleń śledczych, załoga jachtu wpłynęła do kanału, bo obawiała się pogarszającej się pogody.
- To nie jest kanał typowo żeglugowy. Stąd przypuszczenia, że te osoby wpłynęły tutaj, żeby się uchronić przed nadchodzącą burzą - powiedział Nowacki.
Załoga jachtu mogła nie przewidzieć, że nad kanałem umieszczone są druty wysokiego napięcia. Jak ustalił Adam Kasprzyk, reporter TVN24, nie ma tam żadnych znaków informacyjnych, które ostrzegłyby żeglarzy. - Nie jest to konieczne, bo ten kanał nie jest szlakiem wodnym. Nie ma przepisów, które w tym przypadku nakładałyby na nas taki obowiązek - tłumaczyła Alina Geniusz-Siuchnińska, rzecznik Energa Operator SA.
Ci, którzy wpływają na taki teren, robią to na własną odpowiedzialność.
- Tutaj bardzo rzadko widać, żeby ktoś pływał. Jak już to raczej kajaki i łódki. Takie jachty to rzadki widok - powiedział jeden z mieszkańców Adamowi Kasprzykowi.
Spłonęli na jachcie
W niedzielę czterech żeglarzy płynęło jachtem po Kanale Cieplicówka, który łączy rzekę Nogat z Zalewem Wiślanym. Około godz. 13.00 jednostka zahaczyła masztem o linię wysokiego napięcia, która przebiega pięć metrów nad powierzchnią kanału.
- Po zetknięciu z linią wysokiego napięcia doszło do zwarcia, a w efekcie do pożaru. Strażacy weszli na pokład jachtu po ugaszeniu pożaru. Wtedy znaleźli cztery zwęglone ciała - powiedział Przemysław Siagło, rzecznik elbląskiej straży pożarnej.
Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Elblągu. - Badamy dlaczego doszło do tego wypadku. Niewątpliwie doszło do rozszczelnienia zbiornika z paliwem. Ten pożar i zniszczenie nie powstałyby tylko przy porażeniu prądem - skomentowała Jolanta Rudzińska, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Elblągu.
Tutaj doszło do wypadku:
Autor: aa/i / Źródło: TVN Pomorze