Śmierć Tomka z Grudziądza: prokuratura poznała opinię biegłych i wzmocniła zarzuty

17.11 | Zmarł 3,5-letni chłopiec, którego miał pobić ojciec. Podejrzanemu grozi dożywocie
Zmiana zarzutów w sprawie dotyczącej śmierci 2,5-letniego Tomka
Źródło: tvn24

Prokuratura zmieniła zarzuty Radosławowi M., który, według ustaleń śledczych, pobił 3,5-letniego Tomka. Chłopiec po kilku dniach zmarł w szpitalu. Mężczyźnie zarzuca się znęcanie nad chłopcem ze szczególnym okrucieństwem oraz działanie w zamiarze ewentualnym pozbawienia życia dziecka.

Podejrzany miał m.in. bić chłopca, zamykać go w piwnicy, a w listopadzie 2017 roku miał działać z zamiarem zabójstwa dziecka. Grozi mu dożywocie. Prokuratura zmieniła także zarzuty dla matki dziecka.

13 listopada 2017 roku 3,5-letni chłopiec trafił do szpitala z licznymi siniakami. Kiedy pracownicy szpitala im. dr. Władysława Biegańskiego w Grudziądzu zobaczyli Tomka, od razu wezwali policję. Chłopiec po kilku dniach walki o życie zmarł.

Podejrzanemu o pobicie konkubentowi matki dziecka, Radosławowi M. prokuratura początkowo postawiła zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i spowodowania ciężkich obrażeń ciała. W środę zmieniono zarzuty.

- Otrzymaliśmy opinię biegłych, na którą oczekiwaliśmy, a która miała dać nam odpowiedź na kluczowe pytania tego śledztwa. Z opinii wynika, że u chłopca stwierdzono liczne obrażenia ciała, głównie były to urazy głowy, tułowia, kończyn. Były to zasinienia, z wybarwienia można oceniać, że powstawały one na przestrzeni od trzech do kilkunastu dni - mówi Agnieszka Reniecka, Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu.

Biegli wykluczyli, aby obrażenia mogły powstać w wyniku zabawy dziecka albo upadku, na przykład z łóżka.

Jak informuje prokuratura, bezpośrednią przyczyną zgonu były obrażenia głowy. W ich następstwie doszło do krwotoku śródczaszkowego, dalej rozwinął się masywny obrzęk mózgu i doszło do śmierci mózgu dziecka.

- Te ustalenia, a także ustalenia z zeznań świadków i zgromadzonych w śledztwie dowodów, pozwoliły na zmianę zarzutów. Aktualnie Radosławowi M. zarzuca się znęcanie nad chłopcem ze szczególnym okrucieństwem - chodzi o bicie dziecka z różnym natężeniem po różnych częściach ciała, o izolowanie go, zamykanie w piwnicy, w szafie, o stosowanie wobec dziecka gróźb, przemocy słownej. Zarzuca mu się również, że w dniu 13 listopada 2017 roku działał z zamiarem zabójstwa dziecka - tłumaczy Reniecka.

Oprócz tego podejrzanemu postawiono zarzuty znęcania się nad rodzeństwem Tomka. - Chodzi o znęcanie polegające również na używaniu przemocy wobec dzieci i na izolowaniu tych dzieci, na biciu między innymi smyczą, rękoma po całym ciele. Postawiliśmy również zarzuty znęcania się podejrzanego nad psem. Było to szczenię rasy mieszanej, a także naruszenia nietykalności innego dziecka, które odwiedzało rodzeństwo Tomka - mówi prokurator.

Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania zeznań. Grozi mu dożywocie.

Zarzuty dla matki Tomka

Opinia biegłych pozwoliła także na zmianę zarzutów dla Angeliki L., matki 3,5-letniego Tomka.

- Jej zaniechanie, czyli to, że nie szukała ona tej pomocy medycznej dla dziecka, które było w bardzo złym stanie zdrowia, przyczyniło się do tego, że naraziła je na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo spowodowanie choroby realnie zagrażającej życiu - tłumaczy prokurator.

Kobiecie grozi do 15 lat więzienia.

Angelica L. nie przyznała się do stawianych jej zarzutów i złożyła obszerne wyjaśnienia. W swoich wyjaśnieniach winą za śmierć dziecka obarcza konkubenta. Stwierdziła, że 13 listopada, kiedy dziecko trafiło do szpitala, to on sprawował opiekę nad dzieckiem. Podejrzana twierdzi także, że nie widziała obrażeń u dziecka, które miały pojawić się wcześniej i dlatego nie szukała pomocy medycznej.

Dzieci w ośrodku opiekuńczym

Prokurator poinformował w listopadzie, że pozostałych sześcioro dzieci kobiety trafiło do ośrodka opiekuńczego. Tak zdecydował sąd.

Kiedy chłopiec trafił do szpitala Angelica L. była w ciąży.

- Na początku postępowania prokuratura wystąpiła do sądu rodzinnego o to, żeby uregulować sytuację prawną dzieci. W momencie kiedy Andżelica L. urodziła kolejne dziecko, prokuratura konsekwentnie wystąpiła z takim wnioskiem wobec tego nowo narodzonego chłopca. Sprawa jest w sądzie rodzinnym - informuje Reniecka.

Dziecko przebywa obecnie w szpitalu.

W maju kończy się trzymiesięczny areszt dla podejrzanych. Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o przedłużenie aresztu.

- Planujemy w tej chwili uzyskać opinię psychiatryczną. Chcemy ustalić stan psychiczny tych osób i czy są jakieś okoliczności, które mogłyby tłumaczyć ich zachowanie. To jest priorytet - podsumowuje prokurator.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: MAK/mś / Źródło: tvn24

Czytaj także: