Ochotnicza Straż Pożarna w Darzlubiu (Pomorskie) dostała zgłoszenie o pożarze lasu. W niecałą minutę strażacy byli gotowi do wyjazdu. Otworzyli bramę garażu i... zobaczyli samochód blokujący wyjazd. Pomogli mieszkańcy.
Wszystko działo się w środę, strażacy postanowili opublikować nagranie ku przestrodze.
- Nasza jednostka została zadysponowana do pożaru lasu, strażacy stawili się w remizie. Już po kilkudziesięciu sekundach cały zastęp był gotowy do wyjazdu - opowiada Przemysław Minkowski, członek zarządu OSP Darzlubie.
Byli gotowi do wyjazdu, ale wyjechać nie mogli. Tuż przed bramą garażową, mimo znaku o zakazie postoju, stał zaparkowany samochód.
Sytuację zauważyli przechodnie. Nie czekali na właściciela.
- Otworzyli samochód, wrzucili na luz i przepchnęli auto - opowiada Minkowski.
Na nagraniu widać, że w tym czasie na miejscu pojawił się właściciel. Wsiadł do środka i przestawił pojazd.
"Stają tylko na chwilkę. A ta chwilka może mieć ogromne znaczenie"
Cała akcja trwała około dwóch minut. - Tutaj wezwanie było do pożaru lasu, wszystko na szczęście dobrze się skończyło. Gdyby jednak był to wypadek komunikacyjny, wtedy każda taka minuta się liczy - mówi Minkowski.
Tłumaczy, że jeśli człowiek straciłby oddech, potrzebowałby reanimacji, to po ośmiu minutach bez udzielania pomocy traci aż 95 procent szans na powrót do zdrowia.
Minkowski dodaje, że to nie pierwszy raz, kiedy kierowcy blokują im wyjazd z remizy.
- Tłumaczą się tym, że stają tylko na chwilkę. A ta chwilka może mieć ogromne znaczenie - podsumowuje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/b / Źródło: TVN24 / kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: OSP Darzlubie / Kontakt24