Ostatni dzień "słodkiej" kampanii w Gdańsku. Adamowicz kontra Płażyński

Kandydaci podczas kampanii rozdawali mieszkańcom Gdańska słodkości
Kandydaci rozdawali mieszkańcom Gdańska słodkości
Źródło: tvn24

Ostatni dzień kampanii wyborczej w Gdańsku – na polu boju niezależny kandydat Paweł Adamowicz i kandydat Zjednoczonej Prawicy Kacper Płażyński.

To była bardzo wyrównana i zaskakująca pierwsza tura wyborów w Gdańsku. Ubiegający się o reelekcję prezydent Gdańska Paweł Adamowicz uzyskał - według oficjalnych wyników - 36,97 proc. poparcia w I turze wyborów samorządowych, a Kacper Płażyński otrzymał 29,68 proc. głosów. Obaj zmierzą się już w najbliższą niedzielę w II turze.

Zaskoczenie dotyczyło głównie odpadnięcia popieranego przez Koalicję Obywatelską Jarosława Wałęsy, mimo że sondaże dawały mu udział w II turze. Otrzymał on 27,77 procent głosów.

Dominacja i polaryzacja kampanii

Adamowicz i Płażyński zdominowali tę kampanię. To oni między sobą spierali się o sprawy światopoglądowe, o sprawy Gdańska, a nawet konfrontowali na ulicy, gdy razem rozdawali gdańszczanom poczęstunki na jednym ze skrzyżowań. Nastąpiła wtedy nawet wymiana uprzejmości – jedna z nielicznych [więcej: zobacz TU].

- Mieliśmy w tej kampanii absolutnie wszystko, tu w Gdańsku. Była kampania na ulicy, mieliśmy kampanię z ciastkami, była bardzo bogata kampania w internecie, no i kampania w sądzie – ocenia Daniel Stenzel, reporter TVN24. Do sądu Adamowicz pozwał Płażyńskiego. I wygrał – sąd nakazał kandydatowi PiS przeproszenie prezydenta Gdańska i sprostowanie dwóch informacji podanych w trakcie kampanii: dotyczącej zaniechania realizacji budowy linii tramwajowej w Gdańsku oraz budowy przedszkoli. – To była chyba najbardziej słodka kampania w całej Polsce, bo amunicją po stronie jednego i drugiego kandydata były drożdżówki i pączki – dodaje Stenzel.

Wyczekiwane poparcie

Adamowicz osiągnął w I turze bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, że wciąż ciągnie się za nim sprawa o podawanie nieprawdziwych informacji w zeznaniach podatkowych, mnożą pytania o majątek jego rodziny i stracił poparcie Platformy Obywatelskiej. W drugiej turze teoretycznie powinno być mu łatwiej – wreszcie doczekał się poparcia Platformy, wstawił się za nim zarówno Lech, jak i Jarosław Wałęsa, a dziś nawet Donald Tusk życzył mu wygranej.

Także Płażyński może mówić o dużym sukcesie – z osoby, która znana była głównie dzięki nazwisku ojca - założyciela Platformy Obywatelskiej, który zginął w katastrofie w Smoleńsku - wypromował się na jednego z dwóch głównych kandydatów na prezydenta Gdańska. Sondaże nie dawały mu na to szansy.

Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: