Znaczna część decyzji o roszadach wśród szefów lokalnych struktur PiS zapadła już w listopadzie, ale były trzymane w tajemnicy. Funkcję szefa PiS w Piotrkowie miał stracić Antoni Macierewicz, ale decyzja w ostatniej chwili się zmieniła - dowiedział się portal tvn24.pl. - Lepiej, by miał swoje "księstwo" - słyszymy w PiS.
Decyzje o zmianach na stanowiskach prezesów zarządów okręgowych, czyli regionalnych szefów partii, ogłosił w tym tygodniu Krzysztof Sobolewski, który jako szef Komitetu Wykonawczego PiS odpowiada za struktury partii w całym kraju.
Oficjalnym powodem zmian jest upływ kadencji zarządów niektórych okręgów. Nieoficjalnie można usłyszeć znacznie więcej. Według informacji tvn24.pl ze źródeł zbliżonych do Nowogrodzkiej, decyzje były podjęte znacznie wcześniej, ale PiS zwlekało z ich ogłoszeniem.
- Większość decyzji zapadła jeszcze w listopadzie, ale niektóre się ważyły do końca – mówi tvn24.pl prominentny polityk PiS.
- Liczyły się wyniki osiągnięte w wyborach samorządowych, ale też inne względy, jak konflikty w partii – tłumaczy nasz drugi rozmówca.
"Macierewicz do odstrzału"
Zdaniem naszych źródeł, wśród polityków, którzy mieli stracić fotel szefa okręgu był Antoni Macierewicz. Były minister obrony kieruje strukturami PiS w okręgu piotrkowskim (woj. łódzkie).
- Wiadomo, że pozycja Macierewicza w ostatnich miesiącach jest wyjątkowo słaba. W takiej sytuacji to normalne, że niektórzy próbowali wpłynąć na prezesa, by go wymienił - mówi poseł PiS.
Według naszych informacji, decyzja o odsunięciu byłego szefa MON zapadła w ostatnich tygodniach. Polityk zbliżony do Macierewicza: - Był zaskoczony, że pozostał. Pozycje ma równie słabą jak Adam Lipiński (wiceprezes PiS, którego pozycja osłabła – red). Macierewicz też nadaje się do odstrzału.
Skąd ta zmiana decyzji? - Odbieranie Antoniemu funkcji nie miało sensu. Odebrałby to jako atak. Lepiej, by miał swoje "księstwo" i miał się czym zajmować – przekonuje prominentny polityk PiS.
- PiS nie wyrzuci Antoniego. Nieprzypadkowo jest cały czas wiceprezesem partii. Jest nie do zastąpienia po prawej stronie. Nikt tak nie trafia do tych starych babć – dodaje polityk bliski Macierewiczowi.
"Jurgiel podpadł, bo za dużo mówił"
Największym echem w PiS odbiła się dymisja Krzysztofa Jurgiela, który był szefem PiS w Białymstoku przez ostatnie dziewięć lat i toczył walkę o wpływy w regionie z wiceszefem MSWiA Jarosławem Zielińskim. Jurgiela zastąpił mało znany poseł Dariusz Piontkowski.
- Jurgiel podpadł, bo za dużo mówił. Zarówno publicznie, jak i prywatnie. Nie pogodził się, że stracił fotel ministra (rolnictwa i rozwoju wsi - red.). Nie można było powołać Zielińskiego, bo to by pogorszyło relacje między nimi – zauważa polityk bliski Nowogrodzkiej.
Krzysztof Jurgiel podał się do dymisji z funkcji ministra rolnictwa w czerwcu 2018 r., oficjalnie z powodów osobistych.
Sam Jurgiel, którego poprosiliśmy o komentarz, podkreślił, że z rządu odszedł "na własną prośbę" i nie przypomina sobie wypowiedzi, w których by wyrażał "niezadowolenie z tego powodu". Polityk zaznaczył, że 18 listopada zeszłego roku skończyła się kadencja władz okręgowych PIS woj. podlaskiego w tym szefa okręgu, a on sam został wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego PiS i "realizuje zadania” w zespole rolnym partii.
- Przed nami wybory. Pan prezes powołał posła Piontkowskiego, wieloletniego działacza PC i PiS na prezesa okręgu. To jest jego decyzja. Osobiście prowadziłem 15 kampanii wyborczych - dodał Jurgiel.
Zgodnie z ogłoszonymi w tym tygodniu decyzjami, w Gdańsku posła Janusza Śniadka zastąpił szef sejmowej komisji śledczej ds. VAT poseł Marcin Horała. Wojciech Jasiński, były prezes PKN Orlen, będzie kierować okręgiem w Płocku a rzeczniczka PiS Beata Mazurek pokieruje okręgami PiS w Chełmie oraz w Białej Podlaskiej.
Autor: Grzegorz Łakomski / Źródło: tvn24.pl