Zdaniem wielu świadków zajścia, 37-latek, który zmarł, został wcześniej brutalnie skatowany. Ochrona twierdzi że wszystko działo się w granicach prawa.
- To był lincz, pięciu ochroniarzy podbiegło do dwóch siedzących na ławeczce mężczyzn, potem dobiegło kolejnych czterech. Przewrócili ich na plecy i zaczęli kopać, dusić, bić pałami. Robili co chcieli – opowiada w rozmowie z opolskim portalem jeden ze świadków.
Litera prawa?
Po interwencji mężczyzna stracił przytomność. Rozkuto go z kajdanek, ale akcja reanimacyjna nie uratowała mu życia.
- Pracownicy ochrony próbowali zatrzymać osoby, które kilkadziesiąt minut wcześniej niszczyły mienie i pobiły dotkliwie dwóch ochroniarzy – twierdzi Radosław Wojnarowicz z firmy ochroniarskiej. - Wstępne nasze ustalenia mówią, że wszystko zostało zrobione zgodnie z literą prawa – dodaje.
Policja bada sprawę. - Zatrzymaliśmy dwie osoby – mówi w rozmowie z 24opole.pl podkomisarz Marzena Grzegorczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Źródło: 24opole.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (fot: 24opole.pl)