Suwalska fundacja Promyk, karmiąca najbiedniejsze rodziny, została okradziona z jedzenia. Złodzieje zabrali wszystko: konserwy, makarony, kaszę, cukier - łącznie 175 kilogramów żywności. Materiał "Faktów" TVN.
Sprawcy kradzieży wyłamali zamek w drzwiach do piwnicy fundacji w miniony weekend. Skradziono sery, kasze i konserwy - w sumie ponad 175 kilogramów jedzenia. Maria Sienkiewicz z Fundacji Promyk jest wstrząśnięta. - Łzy mi pociekły, kiedy wyobraziłam sobie sytuację, że będę zmuszona powiedzieć ludziom, że nie otrzymają żywności - mówiła.
Z pomocy fundacji korzysta kilkadziesiąt osób - chorych i bezrobotnych. Wśród podopiecznych organizacji są też rodziny wielodzietne. - Załamałam się, bo korzystam z pomocy tej fundacji od wielu lat i teraz nie wiem co będzie dalej - powiedziała Krystyna Rakowska, podopieczna fundacji.
Prawie całe jedzenie, które posiada kobieta, pochodzi z pomocy Fundacji Promyk. - Mnie nie stać na kupno żywności, ponieważ jestem chora - przyznała.
Policja apeluje o niekupowanie oznaczonych produktów
Fundacja pomaga ubogim już od pięciu lat. Jedzenie otrzymuje z Banku Żywności. Wszystkie produkty są oznakowane.
- Apelujemy o niekupowanie żywności z napisami, że nie jest przeznaczona do sprzedaży i prosimy o pomoc wszystkich, którzy mogą coś wiedzieć w sprawie tej kradzieży - powiedziała asp. sztab. Eliza Sawko z policji w Suwałkach.
Maria Sienkiewicz zdecydowała się zawiesić działalność fundacji. Przyznaje, że piwnica w bloku mieszkalnym nie jest najlepszym miejscem na składowanie żywności, ale jak mówi, nie miała innego miejsca na przechowywanie towaru. Powróci jednak do swojej działalności, kiedy uda jej się zdobyć lokal - dostała już w tej sprawie ofertę z urzędu miasta.
Autor: kło/ja / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24