- Ten "chłopak" umyślił sobie, że zostanie premierem, prezydentem i uwierzył w swoją misję. Ten aplikant jest niebezpieczny, bo zepsuł porządek prawny w Polsce - tak o Zbigniewie Ziobro mówił w "Kropce nad I" mecenas Leszek Piotrowski, pełnomocnik rodziny Blidów.
Piotrowski ujawnił we wtorkowej "Gazecie Wyborczej" tajne zeznania byłego ministra sprawiedliwości i byłego premiera "w sprawie Blidy". Mecenas powiedział między innymi, że "na szczytach władzy działała zorganizowana grupa przestępcza", o czym świadczyć mają tajne rozmowy w kancelarii premiera. - Wiem co powiedziałem i biorę za to pełną odpowiedzialność. Dojrzałem do tych słów: Premier zdecydował o aresztowaniu człowieka, a nie miał takiego prawa - mówił w "Kropce nad I" mecenas Leszek Piotrowski.
- Te nasiadówy miały nieformalny charakter i żywo przypominały mi gangsterskie spotkania w "Ojcu chrzestnym". Tyle, że politycy PiS omawiali strategię działań przeciwko politycznym przeciwnikom, a nie zabójstwa - mówił Piotrowski dziennikarzom "Gazety".
Nie dbam o to co mi grozi
W "Kropce nad I" swoje słowa potwierdził: - Wiem, co grozi mi za ujawnienie zeznać, ale nie dbam o to, bo czuję, że prokuratorom z jakichś powodów nie zależy na ujawnieniu zła. Prokuratura łódzka chce kogoś ochronić i ja tego nie rozumiem - mówił mecenas.
Piotrowski ujawnił też, że większość jego pytań podczas przesłuchania Ziobry i Kaczyńskiego zostało uchylonych przez prowadzących przesłuchanie prokuratorów. - Ono przypominało mi momentami "tamte czasy" - powiedział Piotrowski w rozmowie z Moniką Olejnik.
Pełnomocnik rodziny Blidów podkreślił, że jest przekonany, że decyzja o zatrzymaniu Blidy zapadła na spotkaniu u premiera. - A to jest już przestępstwo. Premier nie mógł podjąć takiej decyzji, bo wyłączył tym samym całą władzę ustawodawczą. O zatrzymaniu mogli zdecydować tylko prokuratorzy z Katowic, prowadzący sprawę - zaznaczył Piotrowski.
"Mam problem z Kaczyńskim"
Piotrowski odrzucił też zarzut, że ujawnienie zeznań byłego premiera jest „osobistą zemstą na szefie PiS”. – Jarosław Kaczyński to dla mnie wielki problem. To był mój wieloletni kolega, żeby nie powiedzieć przyjaciel polityczny. Rozeszliśmy się ze względu na różnice w podejściu do prawa karnego. Ja byłem zwolennikiem domniemania niewinności, on nie – mówił Piotrowski.
Mecenas zaznaczył jednak, że Jarosław Kaczyński to według niego „najwyższej klasy polityk, który zawsze wie co powiedzieć". – Nawet jak się go przyciśnie. Mnie mówił, że nie pamięta, że być może było tak jak mówię, ale naprawdę nie potrafi sobie przypomnieć, bo „sprawa Blidy” to nie było wtedy coś bardzo ważnego. Twierdzi, że narada trwała tylko trzy-cztery minuty. Ale efekt jej był taki, że kobieta dziś nie żyje.
"Święczkowski popełnił przestępstwo. Skłamał"
Piotrowski za absurdalne uznał też tłumaczenia Jarosława Kaczyńskiego, że narady w kancelarii były ważne dla bezpieczeństwa państwa. – Oni chcieli aresztować panią Blidę za 80 tys. złotych łapówki. To przestępstwo, ale o jakim zagrożeniu dla państwa można tu mówić? – pytał retorycznie mecenas.
Za „okoliczność łagodzącą” dla byłego premiera adwokat uznał fakt, że w błąd wprowadził go Bogdan Święczkowski (wówczas szef ABW), twierdząc, że "ma mocne dowody na Blidę". - Popełnił przestępstwo, skłamał Kaczyńskiemu o istnieniu dowodów, których nie było, a premier nie miał możliwości w tamtych warunkach zweryfikowania tych informacji. Uwierzył - mówił Piotrowski w "Kropce nad I"
Przesłuchani inaczej
Prokuratorzy wyjaśniający okoliczności śmierci Barbary Blidy przesłuchali byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego i byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę w lutym. Pytano ich o kulisy słynnych już narad, w których brali też udział szef ABW Bogdan Święczkowski, szef CBA Mariusz Kamiński, komendant główny policji Konrad Kornatowski i szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Omawiano wtedy najważniejsze śledztwa w kraju.
Ziobro i Kaczyński zeznania złożyli w tajnej kancelarii, a protokoły objęto tajemnicą służbową. Mecenas Leszek Piotrowski, pełnomocnik prawny rodziny Blidów, uczestnik obu przesłuchań, zdecydował się ujawnić, co politycy PiS powiedzieli w łódzkiej prokuraturze. Cytował z pamięci, bo protokoły zostały w kancelarii tajnej.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24