Dwie prokuratury - w Łodzi i w Warszawie - podają sprzeczne teorie dotyczące zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały. Jedna zakłada przypadkową śmierć generała z rąk złodzieja samochodów, druga - że na Papałę było zlecenie, w którym brali udział gangsterzy. W najbliższym czasie Prokuratura Generalna może ogłosić, którą z nich odrzuca - piszą w swojej analizie Maciej Duda i Łukasz Orłowski, dziennikarze tvn24.pl.
Początkowo śledztwo dotyczące zabójstwa generała Papały było w rękach Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. W 2009 roku prowadzący je prokurator Jerzy Mierzewski zdecydował o wyłączeniu z głównego śledztwa wątku Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z. "Słowika". Skierował przeciwko nim akt oskarżenia do stołecznego Sądu Okręgowego, w którym zarzucał obu podżeganie do zabójstwa, a Boguckiemu dodatkowo obserwowanie miejsca zbrodni. Ale jeszcze w tym samym miesiącu ówczesny szef Prokuratury Krajowej Edward Zalewski zdecydował o odebraniu Mierzewskiemu głównego śledztwa w sprawie zleceniodawcy oraz wykonawcy mordu i o przeniesieniu sprawy do Łodzi.
Łódzcy śledczy pracowali nad głównym wątkiem zabójstwa, w Warszawie zaś toczył się proces Boguckiego i "Słowika". Wiosną 2012 roku, po dwóch latach od postawienia w stan oskarżenia, zbliżał się on już ku końcowi. Ale wtedy prokuratorzy z Łodzi ogłosili swe sensacyjne ustalenia, kompletnie podważające teorie Warszawy mówiące o udziale obu gangsterów zbrodni. Zdaniem łódzkich śledczych, generała zabił złodziej samochodów Igor M. "Patyk". Nie planował jednak zabójstwa, doszło do niego przypadkowo gdy próbował ukraść Papale auto. "Patyk" został zatrzymany, postawiono mu zarzut. Sąd go aresztował.
Oskarżyciele z Łodzi dysponowali zeznaniami Roberta P., któremu latem 2011 roku przyznano status świadka koronnego. P. stwierdził, że Igor M. zastrzelił Papałę przy próbie kradzieży jego daewoo espero, którym generał podjechał 25 czerwca 1998 roku pod swój blok przy ul. Rzymowskiego.
Co dalej z Boguckim i "Słowikiem"?
Kiedy te fakty wyszły na jaw, warszawski sąd odroczył w kwietniu 2012 roku proces Boguckiego i "Słowika". W maju prokurator generalny Andrzej Seremet zarządził, by łódzka prokuratura przekazała sądowi swoje materiały (sugerował, że powinni zamknąć śledztwo do końca roku) a także by Łódź i Warszawa skoordynowały swoje stanowiska w sprawie Papały. - Nie może mieć miejsca sytuacja, że o ten sam czyn będą oskarżone różne osoby, a scenariusz postępowania tych osób kategorycznie by się od siebie różnił - mówił. Przekazano jednak tylko część materiałów (i to, jak stwierdził sąd, w wątkach "pobocznych") a śledczy nie przyjęli jednej wersji zdarzeń. W tej sytuacji sąd zdecydował w grudniu 2012 o wznowieniu procesu Boguckiego i "Słowika".
- Sąd zwrócił się o materiały łódzkie, ale niewiele one wniosły. Sąd liczył na to, że prokuratury łódzkie i warszawska zajmą jakieś stanowisko. Do tej pory go nie zajęły. Wznowiono więc odroczone postępowanie - poinformował nas sędzia Igor Tuleya (rozmawialiśmy z nim gdy jeszcze pełnił funkcję rzecznika stołecznego Sądu Okręgowego). Powrót do rozprawy obu gangsterów widocznie zmobilizował łódzkich śledczych, bo prokurator Jarosław Szubert, rzecznik i współprowadzący śledztwo przeciwko "Patykowi" zapowiada że do końca stycznia przekażą do sądu nowe materiały. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chcieliby zamknąć sprawę do kwietnia i wysłać do sądu akt oskarżenia przeciw "Patykowi".
Atmosfera między śledczymi napięta
I tu pojawia się problem, bo jeśli by się tak stało, to doszłoby do schizofrenicznej sytuacji, o której mówił Seremet - w tej samej sprawie sądzone byłyby różne osoby. By temu zapobiec, w najbliższym czasie w Prokuraturze Generalnej odbędzie się więc decydująca narada. Andrzej Seremet będzie musiał rozstrzygnąć, wersja którego śledztwa jest jedyną obowiązującą. Jeżeli przyzna rację śledczym z Łodzi, warszawscy prokuratorzy będą musieli wystąpić do sądu o uniewinnienie Boguckiego i "Słowika". Jeśli przekonają go argumenty Warszawy, przed sądem nie stanie "Patyk".
Dzisiaj nic nie wskazuje na to, by któraś ze stron miała wycofać się ze swojej wersji. Atmosfera między konkurującymi ze sobą prokuraturami jest - delikatnie mówiąc - napięta. Do rozstrzygnięcia sprawy może dojść, jak ustaliliśmy, w ciągu dwóch tygodni.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Łukasz Orłowski (l.orlowski@tvn.pl), dziennikarze śledczy tvn24.pl/ ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | Andrzej Iwańczuk