Po trzech nieudanych próbach omówienia raportu o CBA z udziałem jego głównych bohaterów - autorki Julii Pitery i szefa Biura Mariusza Kamińskiego - oboje stawili się przed członkami speckomisji. Na tym koniec sukcesów, bo samo posiedzenie zamieniło się - według Zbigniewa Wassermanna - w "żenujący spektakl". Dlaczego? Bo zdaniem posła PiS, Pitera nie chciała odpowiadać nawet na "standardowe" pytania. - To nie były pytania, tylko próba obrazy - bronią minister jej koledzy z PO.
Sejmowa komisja ds. służb specjalnych omawiała ujawniony w grudniu 2008 r. raport Julii Pitery na temat działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego za zamkniętymi drzwiami. W końcu członkom speckomisji udało się nakłonić do przybycia na posiedzenie zarówno autorkę raportu, jak i szefa CBA. To na czym tak bardzo zależało członkom komisji dało jednak marny owoc. Minister do walki z korupcją stwierdziła po obradach, że "nie wie, po co tu przyszła", a Kamińskiemu nie zadano żadnego pytania.
Tak żenującego spektaklu jeszcze nie przeżyłem, nie tylko w tej komisji Wasseramnn
Standardowo niechętna?
Z przebiegu obrad szczególnie niezadowoleni byli posłowie PiS. Zbigniew Wassermann powiedział, że "tak żenującego spektaklu jeszcze nie przeżył, nie tylko w tej komisji". Powodem miało być zachowanie Pitery, która - według relacji posła - nie chciała odpowiadać nawet na jego "standardowe" pytania o zakres jej obowiązków w kancelarii premiera oraz o to, dlaczego i kiedy raport powstał.
Pani minister odpowiadała na wszystkie pytania wtedy, kiedy miało to sens, i wtedy, gdy były zadane w sposób zrozumiały miodowicz
Murem za swoją partyjną koleżanką stanęli natomiast posłowie PO, którzy zasiadają w komisji. - Pani minister odpowiadała na wszystkie pytania wtedy, kiedy miało to sens, i wtedy, gdy były zadane w sposób zrozumiały - przekonywał po obradach Konstanty Miodowicz. Jego zdaniem Pitera nie odpowiadała tylko na pytania, które nie służyły uzyskaniu informacji, ale miały ją obrazić. Poseł Platformy przyznał jednak, że rzeczywiście środowe posiedzenie komisji nie miało sensu. - Tego rodzaju spotkania, które przeradzają się w agresywną konfrontację, nie służą celowi działania komisji - zaznaczył.
Niech odpowie premier
Posłowie PiS nie dają jednak za wygraną i zapowiadają, że zrobią wszystko by odpowiedzi, których udzielić nie chciała Pitera, jednak poznać. Szef komisji Jarosław Zieliński (PiS) zapowiedział już, że zwróci się o nie pisemnie do premiera (w głosowaniu przepadł wniosek PiS, by szefa rządu zaprosić na komisję).
Według Zielińskiego u Pitery "nie było woli wyjaśnienia wątpliwości w sprawie raportu", a on sam "jest pełen niesmaku". Dodał, że zdaniem opozycji rozporządzenie premiera o powołaniu Pitery na stanowisko pełnomocnika rządu ds. opracowania programu zapobiegania nieprawidłowościom w instytucjach publicznych w ogóle nie uprawnia jej do zajmowania się służbami specjalnymi.
Członkowie komisji tak bardzo skupili się na środowym posiedzeniu "walką o Piterę", że nie starczyło im chęci do zadania choćby jednego pytania szefowi CBA, o którego obecność tak zabiegali. Kamiński złożył komisji pisemne stanowisko CBA w sprawie raportu. - Efekt był taki, że posłowie nie zadali mi żadnego pytania. Powiedziałem parę rzeczy ogólnych - relacjonował Kamiński.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24