Wycieczka małżeńska przybrała nieoczekiwany obrót. Ciężarna kobieta zaczęła skarżyć się na skurcze i chwilę po telefonie na pogotowie, zaczęła rodzić. - 2-3 minuty później pojawiła się główka dziecka i nie było już czasu na myślenie - relacjonuje szczęśliwy tata, który przyjął poród. Instruowała go pani dyspozytor z pogotowia.
Jak relacjonuje ojciec dziecka, na początku nic nie wskazywało na to, że wszystko potoczy się tak szybko.
Szczęśliwi, choć jeszcze oszołomieni
Chwilę po tym, gdy zaczęły się skurcze, zadzwonił na pogotowie. - Parę minut później, właściwie 2-3 minuty później, pojawiła się główka dziecka i nie było już czasu na myślenie - relacjonuje mężczyzna. Jego żona zaczęła rodzić, zanim przyjechała pomoc. Dlatego on musiał przyjąć poród.
Pomagała mu dyspozytorka z pogotowia. - Konkretnie powiedziała co mam robić i jakoś się udało - skwitował szczęśliwy tata.
Kiedy ratownicy przyjechali na miejsce, jedyna rzecz jaką musieli zrobić to tylko przeciąć pępowinę. Dziewczynka ma na imię Julia. Jest zdrowa, a rodzice szczęśliwi, choć - jak mówią pracownicy szpitala -jeszcze oszołomieni.
Autor: jl/kka / Źródło: tvn24