Dzięki miejskiemu monitoringowi udało się zatrzymać 20-letniego mężczyznę, który chodził po zamojskiej starówce wymachując nożem, rzucając nim na oślep przed siebie, a nawet zadając ciosy przypadkowym przechodniom. Zanim doszło do tragedii chuligana zatrzymał dzielnicowy.
38-letni aspirant Andrzej Kita przeglądał miejski monitoring w siedzibie straży miejskiej, by ustalić sprawców kradzieży drzewek z ogródków restauracyjnych. Na bieżącym podglądzie obrazu zauważył doskonale mu znanego 20-latka. Młodzieniec szedł uliczkami Starówki trzymając w ręku nóż, którym wymachiwał, rzucał, a czasem zadawał ciosy przypadkowym przechodniom.
Widząc grożące niebezpieczeństwo dzielnicowy wyszedł z budynku straży za "nożownikiem". Pod jedną z kamienic zauważył młodzieńca. Chwilę później 20-latek leżał już obezwładniony.
Szedł "załatwić rachunki"
Jak mówił w TVN24 Janusz Wójtowicz z policji w Lublinie, 20-latek trafił do policyjnego aresztu, po czym usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariusza policji. - Na komisariacie mówił, że szedł do znajomego "załatwić jakieś rachunki" - powiedział. Dodał, że świadkowie i osoby, które zaczepiał młodzieniec, nie wniosły wobec niego skargi.
Prokurator zastosował wobec niego policyjny dozór. Młodzieniec trzy razy w tygodniu musi meldować się w zamojskiej komendzie. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do roku pozbawienia wolności.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja/film bez głosu