To już praktycznie przesądzone - Aleksander G. wyjdzie na wolność. Najprawdopodobniej prokuratorzy albo zrezygnują z walki o przedłużenie aresztu podejrzanego o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary, albo zdecyduje za nich sąd. Komitet Społeczny "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary" ostrzega, że świadkowie mogą być zastraszani, a śledztwo utknęło w martwym punkcie.
W środę mija termin aresztowania byłego senatora i przedsiębiorcy. Najpóźniej tego dnia G. będzie wolny. Może to stać się też wcześniej. "Gazeta Wyborcza" podała, że G. zostanie zwolniony już w piątek. Prokuratura oficjalnie zaprzeczyła. Według naszych nieoficjalnych informacji początkowo jednak prowadzący sprawę rozważał taki wariant.
- Obrońcy zaproponowali zamianę aresztu na dozór policyjny połączony z poręczeniem majątkowym - powiedział nam mecenas Marek Małecki, reprezentujący byłego senatora.
Dlaczego prokurator miałby się na to zgodzić w piątek? W poniedziałek sąd wyznaczył posiedzenie ws. przedłużenia aresztu G. Śledczy i jego przełożeni woleli pozytywnie rozpatrzyć wniosek obrońców, niż przegrać w sądzie walkę o przedłużenie aresztu. Jednak po naradzie w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie zapadła decyzja, by "walczyć do końca". Dyskusje trwały jednak przez cały dzień. Pod uwagę brany był też wariant, aby przyznać rację adwokatom i zwolnić G. w sobotę rano. Jaki ostatecznie wybrano? Nie udało nam się tego ustalić.
Brakujący element
Jednak mimo ogromnej pracy śledczy uważają, że nie uda się przed sądem wywalczyć przedłużenia aresztu. Według nieoficjalnych informacji portalu tvn24.pl prokuratorom brakuje "istotnego elementu" w materiale dowodowym, co osłabia zarzuty ogłoszone G. Dlatego nie mają możliwości, by walczyć w sądzie o przedłużenie mu aresztu.
Aleksander G. został zatrzymany 4 listopada. Przedstawiono mu zarzut podżegania do zabójstwa Jarosława Ziętary. Podczas przesłuchania nie przyznał się do niego i odmówił składania wyjaśnień. Za podżeganie do zabójstwa grozi kara od ośmiu lat więzienia do dożywocia.
Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy. Zdaniem prokuratury Aleksander G. podżegał do zabójstwa dziennikarza w czerwcu 1992 r. Mogło to mieć związek z zainteresowaniami w ramach tzw. dziennikarstwa śledczego Jarosława Ziętary różnego rodzaju działalnością gospodarczą, w tym tzw. szarą strefą.
Podejrzani wychodzą
Krakowski sąd 6 listopada aresztował G. do 4 lutego 2015 r. Dowodami były m.in. zeznania jednego ze świadków incognito. Aleksander G. złożył zażalenie, pisząc do sądu, że jest niewinny i nie zamierza uciekać z kraju ani mataczyć. W grudniu sąd odrzucił jego argumenty.
Pod koniec stycznia krakowska prokuratura zwolniła z aresztu Mirosława R. ps. Ryba i Dariusza L. ps. Lala, którzy w 1992 roku byli ochroniarzami w firmie Elektromis. Mężczyzn zatrzymano w listopadzie, zarzucając im pomocnictwa w porwaniu i zabójstwie Ziętary.
O sprawie doniósł m.in. Krzysztof M. Kaźmierczak z "Głosu Wielkopolskiego", który od lat walczył o wyjaśnienie okoliczności śmierci Ziętary. Kaźmierczak jest też przedstawicielem Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Komitet wystosował apel do prokuratorów: "Mimo zapowiedzi dalszych ofensywnych czynności, w grudniu 2014 roku rozpoczął się impas w śledztwie, który w ostatnich tygodniach się pogłębia. Zastraszani są świadkowie, co spowodowało wycofanie przez nich zeznań obciążających podejrzanych. Doszło do tego, że prokuratura zwolniła z aresztu podejrzanych, na których ciążą bardzo poważne zarzuty udziału w zbrodni. Takie postępowanie wzbudza poważne zaniepokojenie, biorąc pod uwagę to, że wcześniej sąd dwukrotnie (decydując o areszcie i rozpatrując zażalenie na ten środek) wysoko oceniał wiarygodność materiału dowodowego oraz zasadność zastosowania aresztu tymczasowego. Czy prokuratura myliła się, stawiając zarzuty, czy też wpływa na to zastraszanie świadków? Czy polskie państwo jest bezradne w konfrontacji z działaniami środowiska związanego z podejrzanymi?". Co na to prokuratorzy? Nie udało nam się skontaktować z prokuratorem Piotrem Kosmatym, który jest jednocześnie rzecznikiem krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej i prowadzącym śledztwo w sprawie Ziętary.
Autor: Maciej Duda / Źródło: tvn24.pl