Paweł Wojtunik złożył doniesienie do prokuratury przeciwko prof. Piotrowi Pogonowskiemu, aktualnemu szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Były szef CBA zarzuca mu celowe przewlekanie postępowania kontrolnego, jakie w jego sprawie prowadzi ABW. A przez to - jak twierdzi Wojtunik - musiał się podać do dymisji.
"Wszczęcie postępowania sprawdzającego oceniam jako podyktowane względami politycznymi środowiska, z którego wywodzi się obecny szef ABW [prof. Piotr Pogonowski - red.] oraz minister-koordynator służb specjalnych [Mariusz Kamiński - red.], a także ich osobistą zemstą" - napisał Wojtunik.
Jego zawiadomienie trafiło do prokuratury w ostatnich dniach września, kopia zaś do sejmowej komisji do spraw służb specjalnych.
W ośmiostronicowym dokumencie Wojtunik uzasadnia, że szef ABW popełnił przestępstwo z art. 231 kodeksu karnego, czyli przekroczył swoje uprawnienia "wraz z nieustalonymi funkcjonariuszami departamentu ochrony informacji niejawnych".
Przerwana kadencja
Doniesienie bezpośrednio wiąże się z tym, w jaki sposób Wojtunik został odwołany z funkcji szefa CBA. Stało się tak, mimo że zgodnie z ustawą jego druga już kadencja na tym stanowisku miała trwać jeszcze dwa lata.
Przypomnijmy: wkrótce po wygranych przez PiS wyborach - 23 listopada 2015 roku - został on poinformowany, że wszczęto wobec niego "kontrolne postępowanie sprawdzające" w ABW - Zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych oznaczało to, że stracił dostęp do niejawnych materiałów. W praktyce nie mógł nawet przekroczyć progu swojego gabinetu, bo znajduje się on w strefie tajnej. Nie wspominając już o codziennym kierowaniu całą służbą antykorupcyjną - tłumaczy nam oficer służb. W efekcie Wojtunik złożył dymisję 1 grudnia 2015 roku.
Prywatna zemsta?
Od 23 listopada ubiegłego roku ABW prowadzi swoje "kontrolne postępowanie sprawdzające". Zgodnie z prawem powinno się ono toczyć przez pół roku i można je raz przedłużyć - o kolejne pół roku.
"Jestem przekonany, że jedynym celem wszczęcia wobec mnie postępowania było jak najszybsze stworzenie warunków uniemożliwiających mi należyte wykonywanie obowiązków szefa CBA, a także podważenie zaufania publicznego wobec mojej osoby, niezbędnego w sprawowaniu funkcji szefa instytucji antykorupcyjnej" - napisał Wojtunik.
Jak uzasadnia Wojtunik, szef ABW mógł popełnić przestępstwo. Chodzi o podstawę do wszczęcia postępowania kontrolnego przez tajną służbę.
"23 listopada w godzinach popołudniowych odbyłem rozmowę z ministrem Mariuszem Kamińskim, podczas której oznajmił mi, iż właśnie wszczęte zostało wobec mnie postępowanie sprawdzające. Na pytanie o podstawę faktyczną usłyszałem, że powodem jego wszczęcia była moja rozmowa z premier Elżbietą Bieńkowską. Było to dzień wcześniej, niż sam zostałem formalnie poinformowany o wszczęciu tego postępowania przez szefa ABW" - napisał do prokuratury Wojtunik.
W jego ocenie Mariusz Kamiński jako minister-koordynator mógłby poznać powód wszczęcia postępowania dopiero wówczas, gdy "ABW zakończyłoby decyzją [postępowanie kontrolne - red.] o cofnięciu mi poświadczenia bezpieczeństwa i od przedmiotowej decyzji złożyłbym odwołanie do Premiera".
"Szef ABW na podstawie art. 33 ust 6 pkt 1 ustawy był obowiązany zawiadomić Prezesa Rady Ministrów o fakcie wszczęcia wobec mnie kontrolnego postępowania, nie miał podstawy prawnej do przekazywania komukolwiek informacji o przyczynach tego wszczęcia" - napisał były szef CBA.
W jego ocenie Mariusz Kamiński, jako minister-koordynator mógłby poznać powód wszczęcia postępowania dopiero wówczas, gdy "ABW zakończyłoby decyzją [postępowanie kontrolne - red.] o cofnięciu mi poświadczenia bezpieczeństwa i od przedmiotowej decyzji złożyłbym odwołanie do premiera".
Co ciekawe - zgodnie z upoważnieniem od premier Beaty Szydło - to minister Mariusz Kamiński jest instancją odwoławczą od decyzji szefa ABW o cofnięciu certyfikatów (na dostęp do informacji tajnych). Jednak mimo trwającej niemal rok kontroli, ABW nadal jej nie zakończyło decyzją o odebraniu certyfikatu Wojtunikowi.
- Pewnie taka decyzja zapadnie. Odwoła się od niej do premier, czyli w praktyce do ministra Kamińskiego, który ją podtrzyma. Wtedy Wojtunik będzie mógł się odwołać do sądu. Trudno dziś powiedzieć, co się stanie, gdy sąd odda mu certyfikat. Będzie mógł wrócić do CBA? - zastanawia się jeden z posłów - członków "speckomisji", który poznał już dokument Wojtunika.
Tajne/Top secret
Wojtunik wskazuje również na inną niekonsekwencję związaną z zawieszeniem mu certyfikatów zezwalających na dostęp do informacji o klauzulach: "ściśle tajne", "cosmic top secret", "tres secret UE/EU Top Secret".
"Okoliczności mojej rozmowy z minister Elżbietą Bieńkowską były znane poprzedniemu szefostwu ABW, które wówczas w oparciu o tą informację nie wszczęło wobec mnie kontrolnego postępowania sprawdzającego" - zauważa.
Tymczasem zgodnie z prawem ABW może wszcząć kontrolę, gdy na jaw wyjdą nowe, nieznane informacje o osobie posiadającej certyfikat.
Na kilka miesięcy przed wszczęciem przez Agencję postępowania, które zawiesiło Wojtunikowi dostęp do informacji niejawnych (a bez tego nie mógł wykonywać obowiązków jako szef CBA), ta sama ABW przedłużyła mu ten dostęp na okres kolejnych, pięciu lat. W dniu, gdy wszczęto postępowania, Wojtunik był na szkoleniu organizowanym przez Agencję z zakresu ochrony informacji niejawnych.
"Trudno nie zauważyć paradoksu, kiedy ta sama jednostka ABW tego samego dnia podejmuje tak skrajne i sprzeczne ze sobą działania, przed południem potwierdzając ze mną szkolenie natomiast po południu wszczyna postępowanie w tej samej sprawie" - dowodzi Wojtunik.
Prokuratura prześwietlała
Pisząc do prokuratury, Wojtunik przypomina, że całą jego rozmowę z minister Bieńkowską prześwietlała nie tylko ABW, ale i prokuratura. Gdy tylko podsłuchana rozmowa, dzięki dziennikarzom, stała się publiczna, doniesienie złożyli najbliżsi współpracownicy ministra Kamińskiego, np. dzisiejszy szef CBA Ernest Bejda. Uważali, że Wojtunik zdradził liczne informacje (chronione klauzulami) minister i wicepremier Elżbiecie Bieńkowskiej. Jednak prokuratura odmówiła wszczęcia w tej sprawie, po serii drobiazgowych sprawdzeń.
Kolejnym zarzutem, który Wojtunik stawia szefowi ABW, jest brak podstawy do przewlekania postępowania kontrolnego niemal rok.
"ABW straciła właściwość w momencie kiedy przestałem był Szefem CBA, tym bardziej po moim odejściu ze służby. W tym czasie nie ubiegałem się o jakiekolwiek inne stanowiska służbowe z którymi mógłby się wiązać jakikolwiek dostęp do informacji niejawnych co by uzasadniało właściwość ABW do kontynuowania wobec mnie kontrolnego postępowania sprawdzającego" - dowodzi Wojtunik i dodaje, że do dzisiaj w ramach postępowania prowadzonego przez ABW nie przesłuchano go czy rzeczywiście naruszył w jakiś sposób ochronę powierzonych mu informacji niejawnych.
Wojna na doniesienia
Po tym jak Wojtunik przestał być szefem służby antykorupcyjnej, nowa ekipa przeprowadziła audyt działań poprzedników. Jego efektem było doniesienie do prokuratury dotyczące "drogiego smartfona", który został kupiony z funduszu operacyjnego CBA. Wojtunik miał go użyczyć swojej nastoletniej córce.
Prokuratura regionalna w Krakowie odmawia informacji, czy to śledztwo jest dalej prowadzone. A Wojtunik zaprzeczał, aby do takiej sytuacji kiedykolwiek doszło.
17 maja Paweł Wojtunik był gościem programu "Jeden na jeden"
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24