Za duży dekolt, zbyt krótka spódniczka, zły dobór kolorów - kobiety związane z polityką muszą szczególnie uważać na to, co zakładają na oficjalne spotkania. Modowe wpadki zdarzały się pierwszej damie Jolancie Kwaśniewskiej, niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, z nieustanną krytyką spotyka się szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
W czwartek dziennikarze zwrócili uwagę na T-shirt z napisami, jaki miała na sobie marszałek Sejmu Ewa Kopacz podczas konferencji w gmachu parlamentu.
- To strasznie kiczowate. Naraża panią Ewę Kopacz na pośmiewisko, złośliwości. Umniejsza jej pozycję - skomentowała w tvn24.pl stylistka Edyta Piasecka.
"Sexy pink"
Kobietom związanym z polityką podobne wpadki zdarzają się niejednokrotnie. Jedną z największych zaliczyła żona Leszka Millera w 2002 r. Kiedy ówczesny premier podejmował japońskiego cesarza Akihito i cesarzową Michiko, towarzyszyła mu małżonka Aleksandra w białej sukience bez rękawów z różowymi napisami: "sexy", "pink", "love", "romance". Infantylny strój - porównywany przez złośliwych do podomki - kontrastował z elegancką kreacją cesarzowej. W medialnych relacjach sukienka pani premierowej przyćmiła inne aspekty spotkania z cesarską parą. Powszechna była ocena, że ubiór Aleksandry Miller nie pasował do powagi wydarzenia.
- Proszę nie oczekiwać, że się rozwiodę z żoną z powodu sukienki. Przeciwnie, będę ją wspierał - mówił wtedy Leszek Miller.
Ówczesny sekretarz stanu ds. międzynarodowych Tadeusz Iwiński próbował nawet uzasadnić trafność wyboru dokonanego przez Aleksandrę Miller, przekonując, że jej sukienka miała kolor wiśni, który "pasuje do japońskiej tradycji".
Za dużo nóg Kwaśniewskiej
O tym, że żony polityków muszą mieć się na baczności dobierając stroje na oficjalne spotkania i uroczystości, przekonała się także Jolanta Kwaśniewska. Za prezydentury męża czasem obrywało się jej za strój. Słowa krytyki zebrała m.in. po spotkaniu z brytyjską królową Elżbietą II, na którym polska pierwsza dama pojawiła się w spódnicy odsłaniającej kolana. Wyglądała elegancko, samym nogom pani prezydentowej też nikt zarzutów nie stawiał, ale uznano, że ubrała się niestosownie do okazji.
Wydekoltowana Merkel
Modowe wpadki - a przynajmniej ekstrawagancje - zdarzają się najstateczniejszym kobietom z najwyższego szczebla światowej polityki. Kanclerz Niemiec Angela Merkel, której stroje z reguły są zachowawcze, w 2008 roku dała się poznać z nieco innej strony. Uczestnicząc w inauguracji nowej Opery Narodowej w Oslo, założyła wieczorową czarną długą suknię z bardzo głębokim dekoltem i ciemnoniebieskie bolerko. Dekolt pani kanclerz, odsłaniający znaczny fragment biustu, zrobił furorę. Zdjęcie Merkel z opery pojawiło się na pierwszych stronach niemieckich gazet, obiegło też media w innych krajach.
"Oh, la la, pani Merkel!" - napisała gazeta "Express". "Nigdy jeszcze nie widziano jej tak wydekoltowanej" - zauważył "Bild". "Król Norwegii patrzył i cieszył się, ale u nas trwa gorąca debata: Ile może pokazać nasza kanclerz? - pisał "Berliner Kurier".
Niezłomna Ashton
Catherine Ashton, szefowa unijnej dyplomacji, często wybiera kolorowe i wzorzyste marynarki. Pojawia się w nich na oficjalnych spotkaniach. Zdaje się, że za nic ma słowa krytyki, bo jej styl nie zmienia się od lat.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24