Wiceminister przytacza opinię profesora. Ten odpowiada: powoływanie się jest wątpliwe

Wójcik powołuje się na profesora Garlickiego. Ten mu odpowiada
Wójcik powołuje się na profesora. Ten mu odpowiada
Źródło: tvn24

W dyskusji o skracaniu kadencji sędziów wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik powołał się na konstytucjonalistę, profesora Lecha Garlickiego, który w swojej opinii z 2005 roku wskazał, że "nie ma przeciwwskazań do skrócenia kadencji pierwszego prezesa" SN. Prowadząca "Fakty po Faktach" przywołała najnowszy komentarz profesora. - Nie umieliśmy przewidzieć, że może dojść do tak głębokiej erozji tych zasad, które - wydawało nam się - są zasadami nienaruszalnymi. Powoływanie się na to dzisiaj w zmienionej sytuacji jest wątpliwe - stwierdził Garlicki.

- To ustawodawca w drodze ustawy zwykłej określa moment, kiedy sędziowie przechodzą w stan spoczynku - przekonywał w środę, w "Faktach po Faktach" w TVN24 wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

Po zwróceniu uwagi, że taka ustawa nie przerywa kadencji, wiceszef resortu powołał się na opinię profesora Lecha Garlickiego, konstytucjonalisty, byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Jak wskazywał Wójcik, Garlicki "w swoim komentarzu do artykułu napisał - chodzi o kadencję pierwszego prezesa Sądu Najwyższego - że nie ma przeciwwskazań, żeby w drodze ustawy zwykłej doszło do skrócenia tej kadencji".

"Głęboka erozja zasad"

Dziennikarka TVN24 Katarzyna Kolenda-Zaleska skontaktowała się telefonicznie z profesorem Garlickim i w trakcie środowych "Faktów po Faktach" odtworzono fragment rozmowy.

- Chciałem zacząć od przypomnienia, że ten komentarz był pisany w 2005 roku. Powoływanie się na to dzisiaj, w zmienionej sytuacji jest wątpliwe - wskazywał Lech Garlicki.

Mówił też, że przy pisaniu komentarza, autorom "zabrakło wyobraźni". - Nie umieliśmy przewidzieć, że może dojść do tak głębokiej erozji tych zasad, które wydawało nam się są zasadami nienaruszalnymi - podkreślił konstytucjonalista.

- Ustawodawca może ustalać wiek, w którym sędzia ma przejść w stan spoczynku, ale nie może tej kompetencji nadużywać w sposób taki, który powoduje, że z miesiąca na miesiąc znaczna grupa urzędujących sędziów ten urząd traci i przechodzi w stan spoczynku - tłumaczył profesor.

W jego ocenie "to zakłóca konstytucyjną ciągłość istnienia Sądu Najwyższego, zakłóca zasady niezawisłości sędziowskiej". - Cała ta sytuacja, której jedną z konsekwencji jest spór o status profesor Gersdorf, jest sytuacją niekonstytucyjną - podkreślił były sędzia Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Garlicki odpowiada Wójcikowi

Garlicki odpowiada Wójcikowi

"Profesor zmienił poglądy"

- To było pisane kilka lat temu, wtedy dobrej zmiany nie było - odpowiadał Wójcik, odnosząc się do opinii konstytucjonalisty przywoływanej wcześniej.

Według niego "profesor Garlicki zmienił poglądy kiedy rządzi 'dobra zmiana'", czyli rząd Prawa i Sprawiedliwości. - Kiedy jest "dobra zmiana" to rozumiem, że już nie obowiązują te słowa, które zostały napisane w komentarzu - dodał wiceminister sprawiedliwości.

Ustawa o Sądzie Najwyższym

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, do 3 lipca w stan spoczynku musieli przejść sędziowie SN, którzy ukończyli 65 lat. Mogliby dalej pełnić funkcję, jeśliby do 2 maja, złożyli stosowne oświadczenie i odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent RP wyraziłby zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.

Małgorzata Gersdorf, która ukończyła 65 lat, nie złożyła takiego oświadczenia, argumentując, że jej kadencja jest określona wprost w konstytucji.

Na początku lipca, po spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z Gersdorf, prezesem Józefem Iwulskim, kierującym Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, oraz prezesem Naczelnego Sądu Administracyjnego Markiem Zirk-Sadowskim, Paweł Mucha z Kancelarii Prezydenta informował, że wolą prezydenta było, by najstarszy stażem sędzia Iwulski od 4 lipca pełnił funkcje związane z wykonywaniem obowiązków pierwszego prezesa SN. Jeszcze przed spotkaniem z Andrzejem Dudą, Gersdorf wydała zarządzenie o wyznaczeniu jako kierującego pracą SN prezesa Iwulskiego - "do zastępowania pierwszej prezes SN na czas swojej nieobecności".

Zastępca czy następca?

Iwulski oświadczył, że nie jest "zastępcą, a tym bardziej następcą pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf", a jedynie zastępuje ją "w razie, gdy będzie nieobecna". Zapewnił jednocześnie, że prezydent nie wyznaczył go, ani nie powierzył mu obowiązków pierwszego prezesa, a jedynie zaaprobował jego wybór przez prezes Gersdorf.

Według komunikatu Kancelarii Prezydenta, sędzia Iwulski od 4 lipca - z mocy ustawy, a nie decyzji pierwszego prezesa SN - kieruje pracami Sądu Najwyższego.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM "FAKTY PO FAKTACH" >

Autor: ads//now / Źródło: tvn24

Czytaj także: