Mieszkańcy Stawigudy, niewielkiej gminy pod Olsztynem (woj. warmińsko-mazurskie) wytoczyli wójtowi wojnę billboardową. Oskarżają go o niegospodarność i autorytarne rządy. Wielkopowierzchniowe reklamy - z tekstem "Władza męczy - król musi odpocząć" - zachęcają do udziału w referendum ws. odwołania wójta, który gminą rządzi od 20 lat. Wyznaczono je na 17 czerwca.
O inicjatywie odwołania wójta pewnie nikt by nie usłyszał, gdyby nie billboardy reklamujące referendum. Grupa mieszkańców rozwiesiła potężne bannery z karykaturą drzemiącego wójta w koronie i z berłem w dłoni, otoczonego ustawionymi w kolejce wiernymi poddanymi.
- Dawno temu, byłem wtedy dużo młodszy, przystojny, niebieskooki, wtedy jedna z moich mieszkanek mnie nazywała królem - komentuje plakaty wójt Teodozy Marcinkiewicz. I żartem rzuca, że nie ma czasu na rozmowę, bo jedzie zdejmować billboardy. - Tylko nie nagrywaj, chłopie, takich rzeczy, że zdejmować - rzuca do dziennikarza.
Chcemy dać szansę ludziom, niech się wypowiedzą Cezary Filipowski
Gmina Stawiguda liczy niespełna 2000 mieszkańców, pod wnioskiem o referendum zebrano 700 podpisów. Wójt Teodozy Marcinkiewicz rządzi społecznością już 20 lat i według mieszkańców stracił energię do sprawowania władzy. - Chcemy dać szansę ludziom, niech się wypowiedzą - zachęca Cezary Filipowski, zaangażowany w rozwieszanie plakatów.
- W ogóle nie słucha mieszkańców, konsultacje są fikcją, podejmuje decyzje praktycznie samodzielnie, uchwala plany miejscowe, które w naszym odczuciu narażają gminę na wielomilionowe odszkodowania za przyjmowane grunty pod drogi gminne - tłumaczy z kolei Dariusz Sarbiewski i dodaje, że po kadencji gmina "zostanie z maksymalnym zadłużeniem, które dopuszcza ustawa o finansach publicznych.
W ogóle nie słucha mieszkańców, konsultacje są fikcją, podejmuje decyzje praktycznie samodzielnie, uchwala plany miejscowe, które w naszym odczuciu narażają gminę na wielomilionowe odszkodowania za przyjmowane grunty pod drogi gminne Dariusz Sarbiewski
Demokratyczne Stawigudy
Według politologów Stawiguda już wygrała, jako demokratyczna społeczność. - Mamy problem w Polsce ze społeczeństwem obywatelskim, z aktywnością obywatelską. A tutaj mamy taki mocny kontrprzykład - mówi politolog dr Wiktor Szewczak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV