- Obowiązkiem Państwowej Komisji Wyborczej jest wnikliwe zbadanie sprawozdania komitetu wyborczego. Sama PKW określiła przed wyborami parlamentarnymi, co jest, a co nie jest naruszeniem Kodeksu wyborczego - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 szef kancelarii premiera Jan Grabiec. Dodał, że "dokładnie ten układ" ma pismo KPRM do członków PKW. - Wytyczna PKW, przepisy prawa i dziesiątki przykładów naruszeń tego sformułowania - przekazał.
Do 31 lipca Państwowa Komisja Wyborcza ma zdecydować w sprawie rozliczenia komitetów z zeszłorocznej kampanii parlamentarnej. PKW zwróciła się do premiera z prośbą o przekazanie danych dotyczących zawiadomień skierowanych do prokuratury po przeprowadzonych audytach instytucji publicznych. Dotyczy to spraw, które mogą skutkować odrzuceniem sprawozdania finansowego komitetu wyborczego. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów potwierdziła, że wysłała do PKW już odpowiedź.
Sprawę jako pierwszy opisał portal Money.pl. Zwrócił uwagę, że "najwięcej pytań budzi decyzja w sprawie sprawozdania komitetu Prawa i Sprawiedliwości, którego kandydaci mieli wspomagać się pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości (konkretnie ziobryści) lub wykorzystywali państwowe funkcje czy zasoby do prowadzenia działań kampanijnych (np. pikniki 800 plus)".
Grabiec: materiał zawiera fakty, nazwiska
Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec odnosząc się do sprawy w "Faktach po Faktach" powiedział, że "według materiałów, które zgromadziliśmy, kampania wyborcza PiS była finansowana milionami złotych ze środków z budżetu państwa, państwowych jednostek organizacyjnych".
Dodał, że "to jest sprzeczne z Kodeksem wyborczym". - Co więcej, decyzje o wydaniu tych środków publicznych na kampanię wyborczą kandydatów PiS czy całego komitetu, bo czasem to były zbiorowe imprezy, takie jak te pikniki 500 plus (800 plus - red.), podejmowali funkcjonariusze PiS - mówił Grabiec.
- Chciałbym, żeby członkowie Państwowej Komisji Wyborczej poświęcili trochę czasu, bo ten materiał, zgadza się, jest obszerny, ale zawiera fakty, nazwiska, daty, miejsca, jest udokumentowany również fotograficznie (przeanalizowali - red.) - powiedział.
"Są dowody, są zeznania świadków"
Prowadzący program Piotr Kraśko zauważył, że Polacy słyszą o milionach złotych wydawanych na przeróżnych piknikach rodzinnych, piknikach 800 plus, milionach z Funduszu Sprawiedliwości i zapytał, czy to było wydawane tak sprytnie, że to jest nieuchwytne dla PKW, czy jego zdaniem PKW nie dopełniłaby swoich czynności, gdyby uznała to sprawozdanie, a nie uznała informacji, które są w jej posiadaniu.
Szef kancelarii premiera powiedział, że obowiązkiem Państwowej Komisji Wyborczej jest wnikliwe zbadanie sprawozdania komitetu wyborczego. Na uwagę, że, w tym sprawozdaniu nie ma informacji na przykład o Funduszu Sprawiedliwości, Grabiec odpowiedział, że "nie ma, ale byliśmy świadkami tej kampanii, są na to dowody". - Powiem więcej, są zeznania świadków, tych, którzy w tej kampanii uczestniczyli. Tymi zeznaniami dysponuje prokuratura - mówił.
Pytany, czy członkowie PKW mają obowiązek przeanalizować wydatki Funduszu Sprawiedliwości, czy nie, Grabiec odpowiedział, że "najprostszą odpowiedź na to pytanie dają wytyczne Państwowej Komisji Wyborczej, wydane przed ostatnią parlamentarną kampanią wyborczą, kiedy sama Państwowa Komisja Wyborcza określiła przyjętym przez siebie dokumentem, co jest, a co nie jest naruszeniem Kodeksu wyborczego".
- I dokładnie ten układ ma nasze pismo do członków Państwowej Komisji Wyborczej. Wytyczna PKW, przepisy prawa i dziesiątki przykładów naruszeń tego sformułowania. Kolejna wytyczna, kolejne przepisy prawa i naruszenie. To wszystko jest udokumentowane - przekazał.
"PKW musi dokonać tej oceny"
Grabiec powiedział, że można by uznać "tak sucho, prawniczo", że tylko sprawozdanie interesuje PKW, "dopóki nie ma na przykład wyroku sądu, stwierdzającego, że te wydatki były nieprawidłowe, jeśli chodzi o funkcjonowanie PiS".
- Ale ustawodawca tak ustanowił prawo, że to PKW musi dokonać tej oceny - podkreślił.
- Gdyby uznać, że PKW nie ma nic do wydatków poza komitetem wyborczym, to każdy z kandydatów przecież może poprosić brata, siostrę, wujka, sąsiada: "słuchaj, zarezerwuj mi 500 billboardów, tylko nie mów o tym nikomu, że ja cię poprosiłem, jakoś ci to zrekompensuję i robimy kampanię wyborczą" i PKW stwierdza, że nie ma problemu - zaznaczył.
- Tylko to jest zupełnie inny ustrój. Wydawało mi się, że od 30 lat żyjemy w innym ustroju. Praworządność i wysoka pozycja Państwowej Komisji Wyborczej, jeśli chodzi o prestiż tej instytucji, wynika z tego, że (członkowie - red.) stosowali prawo w sposób twardy, nawet wtedy, kiedy to było pójście pod prąd - ocenił szef kancelarii premiera.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24