Ogniska z oblanych benzyną opon rozbłysły o zmierzchu wzdłuż wału przeciwpowodziowego. Rozstawione co 50 metrów opony miały płonąć do rana.

Mieszkańcy gminy przez całą noc patrolowali przy ich świetle wały. Jak tłumaczą, w nocy strażacy zostawiają ich samym sobie, a ktoś musi dać ewentualnie sygnał do ewakuacji.

Poprzedniej nocy też przy świetle płonących opon układali worki z piaskiem. – Nie mamy ani silnych latarek, ani agregatów, więc nie pozostaje nam nic innego – tłumaczą.

Źródło: tvn24