Sejm debatował w środę nad obywatelskim projektem nowelizacji ustawy, który zakłada likwidację obowiązku szczepień ochronnych. - To jest dzień mojej porażki jako nauczyciela akademickiego - powiedział krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego Jarosław Pinkas. Złożono dwa wnioski: o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu i o skierowanie go do prac komisji. Głosowanie zaplanowano na czwartek.
Podczas środowej debaty klub Prawo i Sprawiedliwość złożył wniosek o skierowanie projektu do prac w komisjach zdrowia oraz polityki społecznej i rodziny. Wniosek o odrzucenie projektu ustawy złożyła natomiast Platforma Obywatelska.
Inicjatorem nowelizacji ustawy jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach "STOP NOP". Złożyło ono projekt mający na celu likwidację obowiązkowych szczepień i wprowadzenie dobrowolności, pod którym podpisało się 121 tysięcy osób. Zdaniem przedstawicielki wnioskodawców "obecny system obowiązkowych szczepień łamie prawa człowieka".
"Od 2011 roku w żadnej szczepionce w Polsce nie ma rtęci ani glinu"
W trakcie debaty głos zabrał krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego Jarosław Pinkas.
- To jest dzień mojej porażki jako nauczyciela akademickiego. (...) To, że w tej chwili debatujemy i mamy wątpliwości, co do programu szczepień, co do ich bezpieczeństwa, jest wynikiem prawdziwego błędu, błędu komunikacji ze społeczeństwem, przede wszystkim ze strony środowiska lekarskiego, ale także wszystkich polityków zdrowotnych - stwierdził Pinkas i przekonywał, by podczas czytania artykułów w internecie zastanowić się, czy stanowią one źródło wiedzy "pozyskane na drodze badań prowadzonych przez prawdziwych naukowców".
Jego zdaniem problem ten należy rozwiązać "wyłącznie przez program działań edukacyjnych".
Pinkas dodał, że nie byłoby tej debaty, gdyby w światowej medycynie były autorytety, "które powiedzą: nie, nie jestem skorumpowany przez firmę farmaceutyczną, jestem lekarzem, który służy swoim pacjentom, a także jest wierny swojej przysiędze".
- Mamy 99,9 procent lekarzy w Polsce, którzy są wierni swojej przysiędze - stwierdził krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego. Podkreślił także, że największym błędem Głównego Inspektoratu Sanitarnego jest "zaprzestanie komunikowania się przez naukę", ale według niego "to się zmieni".
- Na stronie Głównej Inspekcji Sanitarnej jest ogromne repozytorium wiedzy, gdzie można znaleźć badania, z którymi trudno będzie polemizować - podkreślił.
- Kładę cały swój autorytet na szali. Jestem doktorem habilitowanym nauk medycznych, pracownikiem Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, który kształci wszystkich lekarzy w Polsce podyplomowo. (...) Od 2011 roku w żadnej szczepionce w Polsce nie ma rtęci ani glinu - oświadczył, odnosząc się do jednego z zarzutów przeciwników szczepień.
120 tysięcy podpisów pod projektem
Podczas debaty poseł Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Ostrowski zwrócił uwagę na to, że pod projektem podpisało się ponad 120 tysięcy osób.
- Dla nas jest to wyraz lęku, obaw, często wnikających z własnych doświadczeń Polek i Polaków. Obaw, których nie powinno się lekceważyć, obaw o bezpieczeństwo szczepień ochronnych - powiedział. Ocenił także, że jest to okazja "do dyskusji na temat racjonalnego programu szczepień w Polsce i dostosowania go do bezpieczniejszych norm europejskich".
Polityk zaznaczył, że nie jest przeciwnikiem szczepień, "nie mówiąc już o podważaniu skuteczności szczepionek w celu powstrzymywania chorób zakaźnych".
Wskazywał jednak, że w Polsce dzieci przez pierwsze 18 miesięcy otrzymują 16 obowiązkowych szczepień, z czego dwa są podawane w pierwszej dobie życia. Przekonywał również, że w Polsce nadal dopuszczalne jest stosowanie szczepionek zawierających preparaty rtęci.
Do wypowiedzi posła Ostrowskiego odnosił się właśnie krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego, podkreślając, że "od 2011 roku w żadnej szczepionce w Polsce nie ma rtęci ani glinu".
"Polska łamie prawa człowieka"
Nowelizacji ustawy broniła w Sejmie Justyna Socha ze stowarzyszenia "STOP NOP".
- W razie wystąpienia powikłań, o których uprzedza sam producent, rodzic zostaje pozostawiony sam sobie. Sam rehabilituje i leczy dziecko - przekonywała.
Mówiła również, że system przymusu szczepień ochronnych w innych państwach zakwestionował Europejski Trybunał Praw Człowieka.
- W świetle tych orzeczeń Polska łamie prawa człowieka - stwierdziła Socha. - Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazywał, że przymus szczepień ochronnych, z którym nieuchronnie wiąże się możliwość wystąpienia powikłań poszczepiennych, w tym także śmierć, narusza artykuł 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Mówi on, że każdy ma prawo do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego - wskazywała Socha.
Powołując się na dane Państwowego Zakładu Higieny, podała, że w 2016 roku zaszczepiło się około 300 tysięcy dorosłych i zaznaczyła, że "75 procent polskiego społeczeństwa się nie szczepi".
- Czy to nie jest zastanawiające? - pytała. - Dlaczego szczepienia ochronne, z którymi wiąże się możliwość ciężkich powikłań, dotyczą tylko dzieci, czyli 25 procent naszej populacji? Jak można w tej sytuacji mówić o odporności zbiorowej? Dlaczego konsekwencje wykonywania szczepień ochronnych w imię mitu odporności stadnej mają ponosić tylko dzieci i ich rodzice? - mówiła.
- Czy czasem za uzasadnieniem przymusu szczepień ochronnych tylko dzieci nie stał wyłącznie interes ekonomiczny producentów? - dodała Socha.
Z danych przedstawianych przez Państwowy Zakład Higieny wynika również, poziom zaszczepień na odrę, groźną chorobę zakaźną, spada do niepokojącego poziomu. Aby uchronić społeczeństwo przed rozprzestrzenieniem się epidemii, wymagana jest utrzymanie poziomu zaszczepienia na poziomie nie niższym niż 95 procent. Tymczasem - jak podaje PZH - w większości krajów europejskich, w tym w Polsce, stan zaszczepienia wynosi 85-94 procent. Są też kraje, jak Francja, Rumunia, Austria, gdzie jest on niepokojąco niski i sięga poniżej 84 procent. Są również kraje, jak Szwecja czy Portugalia, gdzie wynosi od 95 do 99 procent - podał Państwowy Zakład Higieny.
Socha w swoim wystąpieniu sejmowym zwracała uwagę na powikłania poszczepienne i stawiała pytanie, "dlaczego państwo polskie nie chce dziś brać żadnej odpowiedzialności" za te powikłania.
Reakcje polityków na projekt ustawy
Bartosz Arłukowicz z PO zapowiedział, że jego klub złoży wniosek o odrzucenie projektu ustawy.
- Dożyliśmy czasu w Polsce, w którym z tej mównicy mówi się o dzieciach z in vitro, że mają bruzdę na czole, dożyliśmy czasów, kiedy z mównicy Sejmu mówi się o tym, żeby znieść obowiązkowe szczepienia, że szczepienia szkodzą, że dzieci umierają po szczepieniach. Z tym, że pani te głupoty medyczne opowiada można sobie poradzić, ale to, że największy klub rządzący dzisiaj w Polsce, klub PiS, mówi wprost - jesteśmy za tym, żeby tę ustawę procedować dalej, żeby znieść obowiązkowe szczepienia dla naszych dzieci. Wiecie co? To jest skandal - stwierdził poseł Platformy Obywatelskiej.
- Znacie takie nazwy jak tyfus, jak cholera, żółta febra, znacie takie nazwy? Słyszeliście cokolwiek o tym? Poczytajcie chociaż w Wikipedii, dowiecie się podstawowych informacji medycznych - kontynuował.
- Doprowadziliście do sytuacji, że dzisiaj Polacy debatują o rzeczach, o których Europa i świat debatowali 50, 100 lat temu i 200 lat temu. Wy jesteście na etapie odbierania tego, żeby w Polsce szczepienia były obowiązkowe - wskazywał Arłukowicz.
Poseł Paweł Szramka z Kukiz’15 zwrócił uwagę, że skoro pod projektem podpisało się 121 tysięcy osób, to należy przeprowadzić debatę, by rozwiać ich wątpliwości. Stwierdził, że projekt należy skierować do komisji, a "tam powinni się nim zająć eksperci".
Inny polityk, Marek Ruciński z Nowoczesnej, który jest lekarzem, powiedział, że chce ocenić ten projekt z perspektywy swojego 40-letniego doświadczenia. Przytoczył stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej, która oceniła go jako "groźny dla bezpieczeństwa zdrowotnego".
- Odpowiedzialność społeczna zniesienia obowiązkowych szczepień byłaby ogromna. Każdy popierający podobne rozwiązanie powinien udać się przede wszystkim do regionów, w których nie zostały wytępione choroby, które my uważamy za niebyłe. Polio czy krztusiec nie są chorobami, które nie mogą powrócić - podkreślił. Jego zdaniem "korzyści płynące ze szczepień są wielokrotnie większe niż ryzyko z nimi związane". Zapowiedział także, że Nowoczesna zagłosuje przeciwko tej nowelizacji.
Krystian Jarubas (klub Polskiego Stronnictwa Ludowego - Unii Europejskich Demokratów) ocenił, że projekt zakłada "otwarcie niebezpiecznej furtki zniesienia obowiązku szczepień". W jego ocenie "szczepienia to największe odkrycie medycyny i najskuteczniejsze narzędzie do walki z chorobami zakaźnymi".
- Jesteśmy kategorycznie przeciwni zniesieniu obowiązkowych szczepień i wprowadzeniu dowolności w tym zakresie - zaznaczał.
Z kolei Joanna Schmidt (koło poselskie Liberalno-Społeczni) pochwaliła Joannę Sochę za zaangażowanie społeczne. Stwierdziła, że takie propozycje zmian wynikają "z braku zaufania do służby zdrowia". Zdaniem posłanki projekt sprawia, że zamiast chronić dzieci, naraża je na niebezpieczeństwo.
- Liberalizm nie podważa rządów prawa. Nie istnieje coś takiego jak wolność jednostki do wszystkiego - podkreśliła.
Robert Winnicki (poseł niezrzeszony) ocenił, że wniosek obywatelski jest "szansą na debatę na temat szczepień i bezpieczeństwa dzieci w kluczowym etapie rozwoju". Zapowiedział głosowanie za skierowaniem projektu do prac w komisjach.
Obowiązek prawny szczepień w Polsce
Projekt nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi przewiduje likwidację obowiązku szczepień ochronnych, proponując wprowadzenie zasady dobrowolności. Zakłada możliwość doraźnego nakładania przez ministra zdrowia lub wojewodę obowiązku szczepień w razie zagrożenia epidemicznego lub epidemii.
Komitet Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach "STOP NOP" złożył projekt w Sejmie 28 marca 2018 roku, podpisy zostały złożone w Sejmie 11 lipca 2018 roku.
W Polsce jest prawny obowiązek poddawania się szczepieniom ochronnym przeciwko określonym chorobom zakaźnym. Warunkiem osiągnięcia odporności w skali populacji jest co najmniej 95 procent zaszczepionych.
Autor: akr,asty//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24