Przez niemal trzy miesiące obowiązywania znowelizowanej ustawy o IPN, do Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wpłynęło 79 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przypisywania narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez nazistowskie Niemcy. Tylko w 10 sprawach prokuratorzy podjęli decyzje - wszystkie o odmowie wszczęcia postępowań. Nie spieszy się także Trybunał Konstytucyjny, w którym od lutego czeka skarga prezydenta na niektóre przepisy nowej ustawy o IPN.
Nowelizacja wprowadziła do ustawy art. 55a, który stanowi, że każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.
Część przepisów tej ustawy, która wywołała dyplomatyczny kryzys i ochłodzenie w stosunkach Polski z Izraelem i USA, prezydent Andrzej Duda, po podpisaniu ustawy, skierował do Trybunału Konstytucyjnego.
"Odpowiedzialność Polaków" i doniesienia na zagraniczne media
Do Głównej i Oddziałowych Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wpłynęło 79 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa z art. 55a ustawy o IPN. W kilku przypadkach zawiadomienie w jednej sprawie złożyło kilka, a w jednym przypadku 38 osób.
Zawiadomienia w większości składały osoby fizyczne, w jednym przypadku zawiadomienie złożyło stowarzyszenie – informuje prokurator Robert Kopydłowski z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Wg prokuratora Kopydłowskiego, dużą część zawiadomień o naruszenie przepisów art. 55a stanowiły oświadczenia, składane przez zawiadamiających. „Oświadczenia te dotyczyły np. odpowiedzialności Polaków za zbrodnie zabójstwa osób narodowości żydowskiej w Jedwabnem, Radziłowie, Wąsoszu i innych miejscowościach woj. podlaskiego albo ogólnie odpowiedzialności Polaków za udział w dokonywaniu zabójstw osób narodowości żydowskiej.” – informuje prokurator IPN.
Niektóre zawiadomienia dotyczyły używania w mediach zagranicznych określenia "polskie obozy zagłady" albo "polskie obozy śmierci".
Dotychczas, jak informuje prokurator Kopydłowski, w dziesięciu sprawach wydano postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa, w żadnej sprawie nie wydano postanowienia o wszczęciu postępowania.
Jak stanowi kodeks postępowania karnego, postanowienie o wszczęciu albo o odmowie wszczęcia śledztwa powinno być wydane niezwłocznie po otrzymaniu zawiadomienia. Jeżeli jednak konieczne jest przeprowadzenie czynności sprawdzających, postanowienie takie powinno być wydane w terminie 30 dni od otrzymania zawiadomienia.
- Termin ten ma charakter instrukcyjny i jego przekroczenie co do zasady nie rodzi negatywnych skutków procesowych – wyjaśnia prokurator z IPN. Jeżeli osoba, która złożyła zawiadomienie nie zostanie w ciągu 6 tygodni powiadomiona o wszczęciu albo odmowie wszczęcia śledztwa, może wnieść zażalenie do prokuratora nadrzędnego. Takie zażalenie nie wpłynęło dotychczas do Głównej Komisji – informuje prok. Kopydłowski z IPN.
Najgłośniejsza skarga – bez postępowania
Największym echem odbiło się zawiadomienie, jakie do komisji złożył Ruch Narodowy. Oskarżył on bowiem prezydenta Izraela Reuvena Riwlina o to, że przypisał „narodowi polskiemu i państwu polskiemu odpowiedzialność za zbrodnie nazistowskie”.
Chodziło o rzekomą wypowiedź izraelskiego prezydenta w czasie spotkania z okazji oświęcimskiego Marszu Żywych. Prezydent Riwlin, według „Times of Israel”, w rozmowie z prezydentem Andrzejem Dudą, miał powiedzieć, że „Polska i Polacy pomagali w nazistowskiej eksterminacji". Portal ten cytował też rzekomą wypowiedź, że „Polska zezwoliła na wprowadzenie morderczej ideologii Hitlera i była świadkiem antysemityzmu wywołanego przez prawo, które właśnie wprowadzono”.
Andrzej Duda zdecydowanie wówczas zaprzeczył, że takie słowa w ogóle padły.
W Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu dowiedzieliśmy się, że 17 maja prokuratorzy zdecydowali o odmowie wszczęcia w tej sprawie postępowania. Podstawą takiej decyzji był artykuł 578 k.p.k. pkt 5. Stanowi on, że nie podlegają orzecznictwu polskich sądów karnych „osoby korzystające z immunitetów dyplomatycznych na podstawie ustaw, umów lub powszechnie uznanych zwyczajów międzynarodowych”. A taką osobą, z dyplomatycznym immunitetem, jest głowa obcego państwa.
"Wadliwe kody pamięci"
Żadnego zawiadomienia o złamanie nowych przepisów ustawy o IPN nie skierowały polskie placówki dyplomatyczne, choć od początku roku kilkadziesiąt razy interweniowały w sprawie tak zwanych „wadliwych kodów pamięci”.
To zestaw ponad 20 haseł, pod kątem których dyplomaci monitorują zagraniczne media, obejmujący m.in. takie określenia: ‘’polski obóz koncentracyjny, polski obóz śmierci, polski obóz zagłady, polskie komory gazowe, polska fabryka śmierci, polski Holokaust, polscy naziści, polskie ludobójstwo, polskie zbrodnie wojenne, polskie zbrodnie przeciwko ludzkości, polscy zbrodniarze wojenni, polski udział w Holokauście, polskie SS, polskie Auschwitz” itp.
Jak wynika z informacji uzyskanych w MSZ, od początku roku (do połowy kwietnia) polskie placówki dyplomatyczno-konsularne interweniowały 79 razy. W całym 2017 roku takich interwencji było 258.
Jak poinformowało nas biuro rzecznika prasowego MSZ, „wadliwe kody pamięci” w tym roku pojawiały się przede wszystkim w materiałach informacyjnych o wizytach z zagranicy młodzieży szkolnej w placówkach muzealnych na terenie byłych niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych, w tekstach wspominających Ocalałych z Zagłady oraz recenzjach publikacji.
„Występowały one także w kontekście informacji newsowych, np. o śmierci nazistowskiego zbrodniarza i okolicznościowych, jak 75. rocznica wybuchu powstania w obozie zagłady w Sobiborze. Odnotowano również użycie nieuprawnionych fraz w artykułach poświęconych nowelizacji ustawy o IPN” – podało biuro rzecznika prasowego resortu.
Najwięcej, bo 17, nieuprawnionych stwierdzeń pojawiło się w mediach portugalskich. Dotyczyły one głównie rozpowszechnianej w styczniu przez różne media informacji o tym, że nauczycielka jednej ze szkoły w Pombal zabierze swoich uczniów do „obozu Auschwitz w Polsce”.
Z kolei, w opisach książki „Sonata w Auschwitz” , jakie opublikowano w Portugalii, kilkakrotnie pojawia się stwierdzenie „tajemnice polskiego obozu zagłady”.
Dziewięciokrotnie w ciągu pierwszych 12 tygodni tego roku sformułowanie ”polski obóz koncentracyjny” pojawiło się w mediach hiszpańskich, ośmiokrotnie – w mediach brytyjskich. W sumie, „wadliwe kody pamięci” odnotowano w mediach 18 państw, najrzadziej pojawiały się one w mediach amerykańskich, holenderskich i chińskich.
Tylko raz, na norweskim portalu document.no znalazło się wprost odniesienie do zmienionej ustawy o IPN. W styczniu, portal ten napisał, że w tej ustawie "zabrania się określania Polaków jako tych, co kolaborowali z nazistami podczas zagłady Żydów. Ponieważ współpraca Polaków z nazistami podczas Holocaustu jest faktem, to teraz fakty będą karane”.
"Martwa ustawa" czeka na decyzję Trybunału Konstytucyjnego
Jak dotąd, nikogo jednak nie ukarano. Dane o braku wszczętych postępowań, jakie otrzymaliśmy z IPN, zdają się potwierdzać wcześniejsze deklaracje części polityków rządzącej koalicji, którzy dla opanowania kryzysu, wywołanego nowelizacją ustawy o IPN, zapowiadali, że jej nowe przepisy będą „zamrożone”.
Takie wypowiedzi padły po tym, jak na początku lutego Andrzej Duda podpisał, a potem skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją niektórych przepisów ustawy. Zapowiadając to, na początku lutego Andrzej Duda mówił, że chodzi o zbadanie, czy wolność słowa nie jest przez przepisy noweli ustawy o IPN w sposób nieuprawniony ograniczona oraz o zbadanie kwestii tak zwanej określoności przepisów prawa. Wątpliwości prezydenta poparł Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który włączył się do postępowania przed Trybunałem.
- Nie będzie prokuratorskich zarzutów, nie będzie postępowań – zapewniał 21 lutego w "Faktach po Faktach" TVN24 Bartosz Cichocki, wiceszef MSZ i jednocześnie szef nowego zespołu do spraw dialogu z Izraelem. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski w "Jeden na jeden" stwierdził, że ustawa o IPN (…) przez pewien czas "nie będzie działać".
- Ktoś musiałby być straceńcem i osobą nieodpowiedzialną, żeby zrobić coś, co mogłoby wzbudzać jeszcze dalsze emocje. Bo w tej chwili te emocje są i zaczynają przeważać złe emocje - stwierdził marszałek Senatu w TVN24. - Poczekajmy bardzo cierpliwie na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego i dopiero zacznijmy pracę - apelował.
Niewykluczone, że dyskusja w PiS w sprawie sposobów zażegnania dyplomatyczno-historycznego kryzysu spowodowała, że Zbigniew Ziobro, który, jako minister sprawiedliwości nowelizację ustawy popierał, jako Prokurator Generalny, zaskarżył do Trybunału jeden z jej przepisów.
Zakłada on karanie, nawet wtedy, kiedy zabronione czyny zostaną popełnione za granicą, zarówno przez Polaków, jak i cudzoziemców, niezależnie od tego, jakie przepisy karne obowiązują w kraju popełnienia czynu.
Decyzja Trybunału odwleka się w czasie. Do tej pory, nie wyznaczono terminu rozprawy, choć skład zespołu sędziowskiego sprawy o sygnaturze K1/18 znamy już od lutego.
Są to prezes TK Julia Przyłębska, sprawozdawcą sędzia Andrzej Zielonacki, a do uzupełnienia składu wskazani zostali sędziowie: Michał Warciński, Zbigniew Jędrzejewski i Grzegorz Jędrejek. Wszyscy to sędziowie wybrani do TK z poparciem rządzącej większości.
Autor: pj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24