W poniedziałek prezydent Lech Kaczyński spotka się z ludźmi mediów, by zasięgnąć opinii co do ustawy medialnej. Kilka - dość ostrych - opinii padło już na antenie TVN24 w programie "24 godziny". - Ustawa medialna to bubel - nie szczędziła mocnych słów Olga Lipińska.
Kwestia zniesienia abonamentu wywołała spore oburzenie twórczyni jednego z najpopularniejszych kabaretów w Polsce. - Ja nie wierzę w to, że ludzie nie chcą płacić abonamentu, bo to jest dodatkowy podatek - mówiła w TVN24.
- To nie jest dodatkowy podatek. (...) To są maleńkie pieniądze, przez które telewizja publiczna jest po prostu niezależna - przekonywała.
Zdaniem Olgi Lipińskiej, ustawa uzależnia mocno telewizję od rządu. - Jeżeli oczekujemy telewizji niezależnej, artystycznego eksperymentu czy propozycji intelektualnej, to trzeba o tym zapomnieć - stwierdziła pesymistycznie reżyserka.
Według Lipińskiej, każdy kolejny rząd będzie mocno wpływał na informacje, jakie znajdą się w telewizyjnych programach.
Polacy nie chcą płacić?
Podczas gdy Olga Lipińska upierała się, że Polacy chcą płacić abonament telewizji, Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka Platformy Obywatelskiej, a zarazem producent filmowy, przekonywała, że wcale tak nie jest. - Polacy świetnie wiedzą, jaki jest stan polskiej telewizji publicznej i radia. (...) Polacy nie chcą płacić (...) - przekonywała. Kidawa-Błońska podkreśliła, że z obowiązku abonamentowego wywiązują się głównie osoby starsze, emeryci. - Dla nich to nie są małe pieniądze - podkreśliła. I dodała, że dla nich oferta telewizyjna jest bardzo mała.
Ustawa medialna to bubel Olga Lipińska
Odpierała też zarzuty Lipińskiej o narzucaniu informacji mediom publicznym. Wskazała, że oprócz nich, są przecież w Polsce media prywatne, stąd też "obiektywizm musi być zachowany". - Trudno narzucić mediom publicznym przekazywanie informacji, kiedy inne informacje można spotkać w mediach komercyjnych - argumentowała.
Totalna degrengolada
Niejako po stronie twórczyni kabaretu stanął Krzysztof Materna, który to, co dzieje się w telewizji publicznej, nazwał jednoznacznie: degrengolada. I podobnie jak ona opowiedział się za abonamentem telewizyjnym. - Jestem za abonamentem, albo za gwarancją finansową dla popierania tego, co miałoby być wartością programu misyjnego - oświadczył Materna. Dodał przy tym, że tak naprawdę nikt nie jest w stanie zdefiniować, co znaczy pojęcie misji w telewizji.
Krzysztof Materna tłumaczył, kiedy i dlaczego jego zdaniem telewizja zaczęła się psuć. - Dla mnie degrengolada programowa TV zaczęła się, kiedy pomieszano sprawę abonamentu i dochodów komercyjnych - mówił. Jak to wyjaśnił? - Zawsze trwał wyścig w telewizji między programami, które zarabiały, a tymi, na które trzeba było przeznaczać pieniądze. Z jednej strony nad telewizją trzymali pieczę politycy, z drugiej, minister skarbu, który pytał, gdzie są pieniądze.
Tego obrazowego słowa - degrengolada - Materna użył jeszcze raz, podkreślając, że ma ona miejsce we wszystkich dziedzinach telewizji - od scenografii, światła, sposobów pokazywania.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24