Opozycja chce szybkich wyjaśnień w sprawie handlu węglem z okupowanego przez prorosyjskich separatystów Donbasu. Polski rząd nie przedstawia na razie takich informacji. Ukraińska firma, do której należą zajęte przez separatystów kopalnie antracytu, ocenia, że handel zagrabionym towarem to "co najmniej pranie brudnych pieniędzy, a może nawet finansowanie terroryzmu".
Kilka tygodni później zarejestrowana w Polsce spółka należąca do byłego członka rządu tak zwanej Ługańskiej Republiki Ludowej została objęta sankcjami przez Stany Zjednoczone.
Według Kancelarii Premiera, MSZ informacje od Ukraińców przekazało zgodnie z kompetencjami do Ministerstwa Energii. A to stwierdziło, że nie potwierdza tych doniesień.
Opozycja oczekuje dokładnej informacji na temat tego, co zrobił minister Krzysztof Tchórzewski, żeby zbadać sprawę. Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej twierdzi, że albo wyjaśni sprawę albo powinien podać się do dymisji.
"To co najmniej pomoc w praniu brudnych pieniędzy"
W sprawie głos zabrała ukraińska firma D.TEK, do której należą kopalnie antracytu (węgiel wysokiej jakości).
"W marcu 2017 roku nasze kopalnie na tymczasowo okupowanych terytoriach zostały zagarnięte przez tak zwane Doniecką i Ługańską Republikę Ludową. W konsekwencji D.TEK stracił dostęp do swoich aktywów (...) Podkreślamy: każdy handel antracytem z tymczasowo okupowanych terytoriów to co najmniej pomoc w praniu brudnych pieniędzy, a może nawet finansowanie terroryzmu" - oświadczyła firma D.TEK.
- Sprawę trzeba wyjaśnić, mając świadomość, że być może podmioty, które - jeżeli sprowadzają do Polski taki węgiel - nie mają świadomości, że pochodzi on nie z Rosji, tylko z terytorium formalnie (należącego do - red.) Ukrainy, chociaż okupowanego przez rosyjskich ludzików - zaznaczył europoseł PiS, Ryszard Czarnecki.
Opozycja oczekuje kontroli
ONZ ocenia, że zajmowanie mienia na wschodzie Ukrainy może zostać uznane za zbrodnię wojenną grabieży. Polskie MSZ deklaruje "poszanowanie dla prawa ukraińskiego w zakresie obrotu towarami wyprodukowanymi na znajdujących się w granicach Ukrainy obszarach, pozostających pod kontrolą prorosyjskich separatystów".
Według władz Ukrainy, separatyści eksportują antracyt za pośrednictwem rosyjskich firm, które sprzedawały go do Polski jako węgiel rosyjski lub z nieznanego kraju pochodzenia. Opozycja oczekuje, że wszystkie firmy, które w ostatnich latach kupowały antracyt, zostaną poddane kontroli.
Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) podkreślił, że ta sprawa nie może zostać niewyjaśniona. - Musimy wyjaśnić dlaczego tak się stało, kto do tego dopuścił i kto zarabia na tym handlu - dodaje.
Nowe szlaki
Szlak przez Polskę nie jest jedyny. Jeżeli sprawy nie przeniesie się na forum europejskie nawet zablokowanie przez Polskę handlu antracytem może nie rozwiązać sprawy.
- Tylko decyzje społeczności międzynarodowej albo szerszej grupy państw są skuteczne. Bo tak to są państwa, które ustanawiają pewne bariery w handlu i są państwa, które się z tym nie liczą - wyjaśnia Jerzy Rutkowski, były wiceminister rozwoju i były attache gospodarczy w ambasadzie RP w Moskwie.
Według "Dziennika Gazety Prawnej" separatyści i wspierające ich rosyjskie firmy utworzyły nowe szlaki dostaw przez Morze Bałtyckie do Unii Europejskiej.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24