Od prywatnego przedsiębiorcy wzięła pożyczkę pod zastaw mieszkania - 35 tys. złotych. Choć spłaciła już ponad połowę tej kwoty, mężczyzna kilka dni temu wyrzucił ją na bruk. 86-letnia Wanda Nowak mieszkająca we Wrocławiu straciła swój dobytek z powodu zapisu w umowie umożliwiającego zajęcie jej mieszkania już dwa tygodnie po pierwszej zwłoce w niepłaceniu rat.
Pani Wanda kilka lat temu zawarła umowę z przedsiębiorcą, pożyczając pieniądze - jak sama mówi - potrzebne jej synowi "na uregulowanie spraw", a także jej samej. Spłaciła kilkanaście tysięcy złotych.
Pożyczka pani Wandy
Syn pani Wandy, Grzegorz, tłumaczy, że przedsiębiorca dostał od nich "prawie 20 tysięcy" z pożyczonej kwoty. Mimo to nie odstąpił od przejęcia mieszkania. W ub. tygodniu pojawił się w mieszkaniu pani Wandy, u której 12 lat temu zdiagnozowano Alzheimera i wraz z żoną ją "spakował i przewiózł" do mieszkania socjalnego. Teraz wśród pudeł i worków, których nie ma siły rozpakować, pani Wanda mieszka bez prądu.
Wyrzucił na bruk, teraz "śpi spokojnie"
Umowa, o której mowa, została skonstruowana tak, że pani Wanda zobowiązała się do wpłacenia w czterech pierwszych ratach odsetek w wysokości 14 tys. złotych, a w piątej racie - całej kwoty 35 tys. złotych. Na jej mocy mężczyzna mógł przejąć jej mieszkanie w wypadku, gdy kobieta spóźniłaby się więcej niż dwa tygodnie ze spłatą odsetek od pożyczki.
Ponieważ nie była w stanie ich spłacić, odsetki narastały i wkrótce przedsiębiorca poinformował kobietę, że ta jest mu winna prawie 200 tys. złotych. Na tyle wycenił jej mieszkanie i postanowił je zająć.
Pani Wanda i jej syn skierowali w międzyczasie sprawę do sądu, ale ten uznał - powołując się na opinię biegłego - że od umowy nie można odstąpić, bo kobieta chora m.in. na Alzheimera wiedziała, co podpisuje.
- Wypowiedziałem tę umowę, bo zgodnie z jej zapisami miałem do tego prawo. (...) Śpię bardzo spokojnie - mówi tymczasem przedsiębiorca, z którym reporterce TTV udało się nawiązać tylko telefoniczny kontakt, biura swej firmy mężczyzna nie odwiedza bowiem zbyt często.
Przedsiębiorca prowadzi zwyczajną działalność gospodarczą, a to oznacza, że żaden organ kontroli nie sprawdza jego działalności w sferze nieruchomości.
Piotr Toczyński z Narodowego Banku Polskiego nazywa takich ludzi "przestępcami" i zwraca uwagę na to, że często dążą oni tylko do przejmowania mieszkań starszych osób. W całej Polsce w ten sposób działa około 70 "firm".
Autor: adso/tr / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV